To było niespodziewane, ale nie byliśmy zaskoczeni, kiedy to się stało. Mówię o próbie zamknięcia konferencji konserwatyzmu narodowego, która odbyła się w Brukseli w zeszłym tygodniu. Kłopoty zaczęły się, gdy kierownik lokalu zarezerwowanego na tę okazję – Concert Noble – odwołał rezerwację na kilka dni przed wydarzeniem. Koncert Noble to estetycznie imponujące dzieło architektury pochodzące z końca XVIII wieku, doskonale współgrające z konserwatywnym temperamentem. Powodem wycofania była nieustępliwa presja wywierana przez Philippe Close, socjalistycznego burmistrza Brukseli. Organizatorzy znaleźli kolejne miejsce, hotel Sofitel. Ale potem, dzień przed konferencją, dyrektor hotelu również wycofał się, twierdząc, że goście zatrzymujący się w hotelu powiedzieli mu, że nigdy więcej tam nie zostaną, jeśli konferencja będzie kontynuowana. Cudem, w ostatniej chwili organizatorzy znaleźli trzeci lokal, czyli Claridge Events Centre, należący do belgijsko-tunezyjskiego biznesmena.
Konferencja rozpoczęła się około godziny 9.00. Przed południem lokalna policja otoczyła budynek, tym razem na polecenie burmistrza dzielnicy Saint-Josse-ten-Noode, Emira Kir, kolejnego socjalisty. Policja próbowała wejść do budynku, ale się wycofała, widząc wiele kamer skierowanych na nich. Konferencja trwała, ale policja nikomu nie wpuściła i przez jakiś czas blokowała catering, najwyraźniej po to, aby wyegzekwować wolę burmistrza poprzez zagłodzenie uczestników; odważny właściciel lokalu i jego żona otrzymali groźby.
Po kilku godzinach premier Belgii, Alexander de Croo, złożył oświadczenie, w którym nazwał działania burmistrzów przeciwko Narodowym Konserwatystom „nieakceptowalne” i „niekonstytucyjne. ” Wypowiedź De Croo nie zmieniła jednak zbyt wiele na ziemi. Uczestnicy, którzy chcieli dołączyć do konferencji, nadal byli blokowani przez policję. Policjanci argumentowali – całkiem słusznie – że to, co powiedział premier, było jego osobistą opinią, nie decyzją administracyjną Blokada zakończyła się, gdy w późnych godzinach wieczornych belgijski sąd administracyjny unieważnił zakaz.
Incydent obejmuje wiele tego, co dzisiaj jest nie tak na Zachodzie. Mówiąc wprost, żadna zasada ogłaszana za świętość nie jest naprawdę święta. Wolność zgromadzeń, wolność słowa, świętość prywatności – zasady, którym europejskie elity bez przerwy płacą – nie liczą się. Jeśli chodzi o walkę z konserwatystami, zasady można łatwo zawiesić lub zignorować. Parlament Europejski nie zareagował na incydent, choć kilku jego posłów należało do tych, których wolności zostały naruszone. Premier Belgii zaspokoił się wypowiedzią łagodnego oburzenia, ale nie zrobił nic praktycznego, aby zmienić sytuację. Nie słyszałem o żadnych protestach ze strony instytucji i organizacji głównego nurtu. Nie trzeba dodawać, że takie protesty bez wątpienia wybuchłyby w całej Europie, gdyby ofiarami byli liberałowie, socjaliści, ekolodzy, aktywiści LGBT lub inne lewicowe.
Dla tych z nas, którzy pamiętają sowiecki totalitaryzm, to było déjà vu. Szczególnie trzy rzeczy wydawały się znajome. Po pierwsze, człowiek stał w obliczu siły przymusu, która bez wątpienia naruszyła prawo, a niewiele można było z tym zrobić. Niektórzy uczestnicy opisali poczucie bezradności, jakie odczuwali, gdy nie mogli wejść do budynku, aby wziąć udział w konferencji. Dorastali w przekonaniu, że w dzisiejszej Europie taki rozwój jest po prostu niemożliwe, ale nagle ta niemożliwe stało się faktem. To uczucie bezradności wzrosło, gdy zdali sobie sprawę, że bezprawie nie było dziełem jednej osoby czy grupy jednostek – ale całego systemu.
Drugim rodzajem déjà vu było uświadomienie sobie, w jakim stopniu nasz świat kształtuje nieustępliwa propaganda. Nie można było powstrzymać się od uderzenia kontrastu pomiędzy dość cywilizowanym, wręcz delikatnym charakterem konferencji a złowieszczym językiem, w którym opisał ją polityczny mainstream – „dalna prawica”, „faszystowska” itp. To pokazuje, jak ciężko mainstream pracuje, aby kształtować umysły ludności i wszczepić im poczucie wroga. Ludzie, którzy ulegają temu uwarunkowaniu, nie są w stanie dostrzec złożoności świata takim, jaki jest, a co dopiero komunikować się z tymi, którzy myślą inaczej. Ich naturalną reakcją nie jest myślenie, lecz walka ze złymi.
Trzeci rodzaj déjà vu miał związek z tym, jak despotyczny lub półdespotyczny system ujawnia charakter moralny (i jego brak). Prowadzenie konferencji Narodowego Konserwatyzmu wymagało odwagi, a właściciel trzeciego miejsca okazał się odważnym człowiekiem. Z drugiej strony najbardziej niepokojące było widzieć, jak niewiele trzeba, aby zdemaskować tchórza. Tchórze zawsze znajdą wymówkę, żeby nie zachowywać się przyzwoicie i ukryć swój strach za niezdarnymi argumentami. W społeczeństwie, które coraz bardziej zajęło się tropieniem wrogów, strach rośnie, podobnie jak tchórzliwe zachowanie.
Zdjęcie: National Conservatism