„W sprawie migracji interesy Polski i interesy naszych sąsiadów są skrajnie rozbieżne” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Ryszard Legutko. Były europoseł PiS nie ma wątpliwości, że kraje Europy Zachodniej, które mają ogromny problem z migrantami i utratą bezpieczeństwa, będą chciały przerzucić do Polski każdą ilość niechcianych „gości”. „Polska jest do tego krajem idealnym. Rząd Tuska im nie podskoczy, wobec tego mogą tu wysyłać wszystkich” – oświadczył prof. Legutko.
wPolityce.pl: W ostatnich tygodniach Donald Tusk jest niezwykle aktywny w temacie migracji. Nie zablokował jednak procederu przerzucania migrantów z Niemiec do Polski przez naszą granicę. Dziś słyszymy, że może to wkrótce dotyczyć 40 tys. osób.
Prof. Ryszard Legutko: Tusk nie ma czym grać, dlatego tylko gada i to jest jego główna działalność. Opowiada niestworzone rzeczy dotyczące zarówno polityki wewnętrznej, jak i europejskiej. Jakaś Norymberga, czy jakieś 100 mld zł do odzyskania. Chce się pokazać jako mocny człowiek w Europie, którego wszyscy szanują, w przeciwieństwie do poprzedniego rządu. Twierdzi, że siedzi przy europejskim stole i ma wiele do powiedzenia. To jest zwyczajna bzdura, ponieważ brutalna polityka europejska nie polega na załatwianiu czegokolwiek po znajomości, z sympatii czy z wdzięczności. Tusk może uważa, że przywódcy Zachodniej Europy są mu wdzięczni za to, że wygrał i próbuje rozbić prawą stronę. Polityka tak nie działa, trzeba mieć argumenty i jakąś walutę, jakieś środki nacisku, a Tusk nie ma w ręce niczego. Jest politycznie uzależniony.
Mówił, że nie da się ograć w Europie, a Polska na Pakcie Migracyjnym jeszcze zyska. Czy nie powinien próbować porozumieć się z opozycją, by zyskać więcej argumentów w tej „migracyjnej” grze?
W Polsce Tusk jest skonfliktowany, bo prowadzi wojnę z opozycją. W Europie jest politykiem kompletnie bezsilnym i nie może się powołać choćby na wyniki referendum. Moim zdaniem jest nawet mentalnie uzależniony od Berlina, przecież cały czas im się podlizywał. Wszystko, co osiągnął w Europie, stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, było mu dane od mocniejszych od niego przy założeniu, że będzie posłuszny. Nie wypracował tego własnym działaniem czy siłą i jest kompletnie skonformizowany z europejskimi elitami. W polityce wewnętrznej zgrywa rekina ludojada. Słyszymy, że Donald się wściekł i lecą głowy, Czesław (min. Siekierski) wsiadaj na rower i jedź coś załatwiać. Tymczasem Tusk jest słaby i tchórzliwy.
Czy da się jeszcze cokolwiek zrobić z Paktem Migracyjnym i przerzucaniem migrantów przez naszą zachodnią granicę?
Gdyby w Polsce rządziła prawica, to polski rząd mógłby się o wiele rzeczy starać, oczywiście napotykając duży opór pewnych gremiów. Tymczasem Tusk i jego ekipa ustawili się w takiej roli, że nie bardzo mogą to robić. A jeśli nawet, to tych starań nikt nie będzie tam traktował poważnie.
Media informują, że niebawem z Niemiec może zostać przerzuconych legalnie do Polski nawet 40 tys. migrantów. Kategorycznie zaprzeczył temu rzecznik MSW.
W większości krajów Zachodniej Europy związana migracją sytuacja demograficzna jest bardzo zła i lepsza nie będzie. Do tego stopnia, że właściwie nienaprawialna, bo tych ludzi nie da się po prostu wyrzucić. Teraz chodzi wyłącznie o powstrzymanie nowej fali nielegalnych przybyszów, a właściwie jej spowolnienie. Ma to być realizowane poprzez przekierowanie tej fali do Polski. Stawianie jakiejś granicy ilościowej przyjmowanych migrantów jest fikcją. Mamy do czynienia z żywiołem, który zagraża stabilności państw zachodnich. Dlatego oni zrobią wszystko, aby przerzucić tu możliwie największą ilość migrantów. Polska jest do tego krajem idealnym. Rząd Tuska im nie podskoczy, wobec tego mogą tu wysyłać wszystkich. Co z tego, że rzecznik MSZ wyjdzie i powie, że nie ma mowy o 40 tys., a w ogóle to żadnego migranta. To jest zwykłe zawracanie głowy.
Polska ma się stać punktem przerzutu migrantów z całej Europy?
Nie widzę w działaniach Donalda Tuska jakiejkolwiek troski o Polskę, zarówno wtedy, kiedy był premierem pierwszy raz, jak i teraz. Dostrzegam za to umacnianie swoje międzynarodowej pozycji poprzez uległość. W Polsce zaś mamy niesłychaną mściwość, w którą wprzęgnięty został aparat państwa. Trudno wskazać jakieś działania dla dobra kraju, świadczące o tym, że jest gotów przeciwstawić się tym, którzy kręcą tym europejskim interesem. Zawsze słyszmy, że posłuszeństwo jest w interesie Polski. A przecież lokajstwo nie jest w naszym interesie.
Czy do czasu zmiany rządu w sprawie migrantów nic się nie zmieni?
Zastanawiam się, kiedy dojdzie do fali społecznego gniewu i odrzucenia polityki Tuska. Cały czas gra na nienawiści do PiS. Zamiast licznych inwestycji czy właśnie decyzji chroniących nas przed nielegalną migracją robi różne okropne rzeczy i na razie mu to wychodzi. Jak tylko został premierem, to natychmiast pojechał podpisywać Pakt Migracyjny. Teraz planuje uruchomienie ośrodków dla migrantów. Przypominam, że Platforma Obywatelska skutecznie rozbroiła referendum, które właśnie dotyczyło m.in. sprawy przymusowej relokacji migrantów.
Jeśli to referendum byłoby wiążące, a większość Polaków opowiedziała się przeciwko przymusowej relokacji, to nawet rząd Tuska musiałby bronić naszych interesów?
W sprawie migracji interesy Polski i interesy naszych sąsiadów są skrajnie rozbieżne. I tylko zdecydowane działanie, nawet za cenę pogorszenia stosunków w UE czy nałożenia unijnych kar, jest konieczne. To jest czas zdecydowanych działań, licząc się z pewnymi kosztami. Albo się obronimy, albo Polska upodobni się do krajów, które z rozrzewnieniem wspominają spokojne czasy. Kiedy po ulicach można było spacerować bezpiecznie i się nie bać. Tu nie ma mowy o jakimkolwiek kompromisie.
Dziękuję za rozmowę.