Donald Zafrasowany już się zużył. Teraz już chyba nikt tak na serio nie wierzył, że Platforma coś zrobi. Nastąpiło znudzenie ich rządami i utrata wiary w ich możliwości oraz umiejętności.
„Super Express”: – Czy 100 dni drugiej kadencji rządów Tuska czymś się różniło od wcześniejszych 1455?
Prof. Ryszard Legutko: – Chyba niczym prócz tego, że jeszcze na początku pierwszej kadencji wyborcy PO na coś liczyli. Teraz już chyba nikt tak na serio nie wierzył, że Platforma coś zrobi. Nastąpiło znudzenie ich rządami i utrata wiary w ich możliwości oraz umiejętności.
I remedium na to ma być chyba ofensywna medialna Tuska, który niczym pewien przywódca jednego z naszych wschodnich sąsiadów, po kolei rozmawia z każdym z ministrów przed kamerami telewizji i sprawia wrażenie, że wszystko kontroluje. Tonący brzytwy się chwyta?
Ale to też już na nikim nie robi wrażenia. Te kampanie medialne są od samego początku rządów PO. Co i rusz premier gdzieś był, coś robił, podejmował jakieś decyzje przed kamerami. Do Sejmu się nawet przenosił, by lepiej rządzić i ruszyć z kopyta z reformami. Skończyło się na niczym, a najczęstszym wizerunkiem premiera jest obraz pt. „Donald Zafrasowany”. Ciągle na kogoś lub na coś wkurzony, wzburzony i ustawiający innych do pionu. Tyle tylko, że to się już zużyło. Ten rząd trwa już tylko siłą swojej inercji.
Może jednak mimo wszystko podsumowanie ostatnich stu dni da jakiegoś kopa energii tej ekipie?
Takich cudów nie ma. Nie ma w historii przykładu rządu, który by nic nie robił przez półtorej kadencji i nagle nabrał nowego wymiaru, rozpoczynając jakiś szał reform i zmian. Zresztą, na miły Bóg, kim Donald Tusk miałby tego dokonać? Tam nie ma kompetentnych ludzi.
Dlaczego więc mimo całego tego znudzenia, o którym pan mówi, Polacy oddali władzę w te same ręce?
Ponieważ bardzo wielu z nich zainwestowało swoje emocje. Strach przed strasznym Kaczyńskim i jego bandą oraz rycerz na białym koniu, Tusk – to był obraz, który bardzo wielu wzięło sobie do serca, uwierzyło w tę wizję. I teraz bardzo trudno im przyznać się do błędu naiwności.
Teraz jednak wielu z tych ludzi wychodzi na ulicę po kolejnych wpadkach rządu.
Zobaczymy, jak to się rozwinie. Niewątpliwie od tej partii po kolei odpadają coraz to inne środowiska, które albo były neutralne, albo jednoznacznie związały swoje nadzieje z Platformą Obywatelską. To wyraźny sygnał dla premiera Donalda Tuska, że formuła rządów, która do tej pory działała, już się przejadła. On jednak wciąż tkwi w tych samych metodach, nie szuka nowych ścieżek rozwoju. To się może dla niego skończyć bardzo źle.
O czym jeszcze pana zdaniem świadczą ostatnie spadki notowań PO?
O tym, że emocjonalne szaleństwo, które wyniosło tę partię do władzy, już się kończy. Następuje zwrot ku refleksyjności. A to może się tylko i wyłącznie przysłużyć Polsce.
źródło : „Super Express”, wydanie z dnia 27 lutego 2012 r.