Sygnały Dnia – rozmowa z prof. Ryszardem Legutko

Katarzyna Gójska: Gościem Sygnałów Dnia jest pan prof. Ryszard Legutko, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości, filozof, ale również kandydat w wyborach do europarlamentu z okręgu obejmującego Małopolskę i województwo świętokrzyskie. Witam bardzo serdecznie.

Prof. Ryszard Legutko: Witam, dzień dobry.

Panie profesorze, Grzegorz Schetyna na konwencji Platformy Obywatelskiej w sobotę mówił tak, zwracając się do Prawa i Sprawiedliwości: „Tu nie Rosja, a Polska, to jest Zachód, a nie Wschód. Odsuniemy od władzy autokratów, nacjonalistów i populistów”, to na temat Prawa i Sprawiedliwości. Jak pan skomentuje ten fragment wypowiedzi?

No cóż, cóż można tu powiedzieć? To jest konsekwentne, od 2005 roku Platforma Obywatelska uprawia politykę jako jeden wielki bluzg, no więc to jest kolejna odsłona, cały czas cały ten wysiłek mentalny z ich strony idzie w kierunku wynajdywania coraz to nowych obelg i inwektyw. Nie jestem tym specjalnie zdziwiony. Cieszy mnie to, że ta polityka bluzgu ma coraz mniejsze poparcie i jednak coraz więcej ludzi w Polsce jest mocno poirytowanych…

No, jak patrzeć na skład Koalicji Europejskiej, no to można powiedzieć, że tę politykę albo przynajmniej styl taki uprawiania polityki podziela coraz więcej partii politycznych w Polsce.

No, te partie niektóre starają się tak dyskretnie dystansować od tego, ale ma pani redaktor rację, to znaczy, że jednak dołączenie do tego frontu bluzgu i obelg i niszczenia sfery publicznej poprzez obrażanie przeciwników nieustanne i wchodzenie w tę antypisowską obsesję, przecież oni cały czas o PiS-ie mówią, oni w ogóle nic o Polsce nie mówią, nie mają żadnego programu, żadnego pomysłu, jedyne co to jest obrażanie swoich przeciwników, więc wchodzenie w ten front może obrócić się jednak przeciw tym partiom.

Można powiedzieć też, mając na uwadze ostatnią wypowiedź, jedną z ostatnich wypowiedzi Manfreda Webera, kandydata chadecji na szefa Komisji Europejskiej, można powiedzieć, że Platforma w gruncie rzeczy wpisuje się w taki głos swojej europejskiej frakcji, bo Manfred Weber mówi o tym zupełnie wprost, że wyklucza współpracę i z Salvinim, ale i z Prawem i Sprawiedliwością, i deklaruje, że zrobi wszystko, by przedstawiciele tych ugrupowań nie objęli funkcji żadnych w Parlamencie Europejskim. Do tej pory takie praktyki były chyba w ogóle niedopuszczalne, bo trudno było tak z góry deklarować, że ci, którzy zdobędą poparcie, wejdą do europarlamentu, na pewno nie dostaną żadnego stanowiska w Parlamencie Europejskim.

No, niestety, pani redaktor, były, były takie praktyki, nie w stosunku do EKR-u, ale w stosunku do innych grup były takie praktyki, i to powiedziałbym systemowo stosowane. Weber jest przewodniczącym grupy Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie, ja jestem przewodniczącym grupy EKR w Parlamencie, miałem niejednokrotnie okazję z nim negocjować i rozmawiać. Więc to, kto z kim wejdzie w jaką koalicję i jakie układy, to się dopiero okaże po wyborach, kiedy liczby będą na stole.

Natomiast zachowanie Webera teraz, zwłaszcza w Polsce, jest zupełnie skandaliczne. Człowiek przyjeżdża do Polski i mówi rzeczy wręcz niebywałe. Mówi na przykład, że polski rząd nie realizuje polskich interesów. Niemiecki polityk, szef frakcji, jednej z frakcji parlamentarnych przychodzi do kraju i mówi, jak należy definiować polskie interesy, co więcej – obiecuje, że te interesy za jego sprawą będą lepiej realizowane. To jest coś po prostu niebywałego. To jest takie panisko, on tu przychodzi jak do siebie, rozprowadza ludzi: „Ci z PiS-u dobrzy, ci są źli, tych ukarzę, tych wynagrodzę”. No, mnie po prostu brakuje słów. A Platforma, i to jest najbardziej paskudne i podłe, że oni grają w tę grę, uważając, że im to przyniesie korzyść, gdy tymczasem oni doprowadzają do potwornej demoralizacji, że przychodzi z zewnątrz polityk i się tutaj szarogęsi (…)

No tak, ale panie profesorze, ten polityk przychodzi ich wspierać, bo mówił o tym, że jak ogromnym sukcesem w jego ocenie jest Koalicja Europejska.

Dokładnie o tym mówię, to znaczy w drugą stronę byłoby to niemożliwe, żeby jakiś polityk z Polski przyjechał do Niemiec i mówił, czy Niemcy realizują swoje interesy narodowe w Unii, czy nie realizują, i kto jest dobry, a kto jest zły. Jeżeli wybory są organizowane w Niemczech, to przed powstaniem rządu polski rząd i polskie partie starają się zawsze (i zresztą nie tylko polskie) zachowywać w miarę powściągliwie, no bo trzeba dochodzić do porozumienia i z jednymi, i z drugimi. Natomiast on przychodzi tutaj jak do siebie, jak ten, który rządzi, który rozdziela role, a na dodatek jeszcze mówi, że żadnej funkcji nie będzie dla nas w Parlamencie Europejskim. Więc on uważa, że on już tym Parlamentem rządzi, że to już nawet głosy wyborców się nie liczą. Więc…

No dobrze, ale dlaczego tak robi?

Ja powiem państwu i powiem pani redaktor, dlaczego robi. On mianowicie robi dlatego, że ta strona, która rządziła i rządzi nadal Unią Europejską od 40 lat jest w stanie paniki, bo po raz pierwszy pojawia się szansa, że ten monopol władzy i monopol ideologii zostanie w wyniku wyborów nadkruszony. I oni wpadają w histerię i stąd te zachowania histeryczne, te groźby. No przecież to są pogróżki, to są groźby, które padają z jego ust. Ale to jest wynik tej paniki. Ja tę panikę obserwuję na co dzień. I mam nadzieję jednak, że jakieś otrzeźwienie przyjdzie, że ten monopol w wyniku wyborów zostanie złamany i już wtedy nie będziemy mieli takiej sytuacji, że przychodzi jaśnie pan z EPL–u z Bawarii i mówi, jak to w Polsce trzeba urządzić życie polityczne i jak to on będzie organizował życie polityczne w instytucjach europejskich.

Panie profesorze, na koniec, mamy dosłownie dwie minuty, chciałam zapytać pana o protest nauczycieli, bo dzisiaj bardzo ważne spotkanie przedstawicieli rządu pod kierownictwem pani Beaty Szydło, spotkanie ze związkowcami z ZNP, ale również z Solidarności. Solidarność mówi, że za bardzo do stołu z ZNP siadać nie chce. Mówi też, że nie będzie strajkować w taki sposób jak ZNP, czyli nie będzie sabotować egzaminów. A ZNP ustami swojego szefa powtarza tylko jedną propozycję: „Tysiąc złotych albo strajk”.

No tak, to jest kilka tutaj rzeczy. Po pierwsze to oczywiście, że nauczyciele zarabiają mało, trzeba by tę rzecz załatwić. Druga rzecz taka, że rząd polski jest jednak niesłychanie hojny, jeśli chodzi o politykę społeczną i nie można mu przykładać pistoletu. Po trzecie – jednak dewastacja, kataklizm, to jest słowo, które użył Broniarz, „kataklizm”, jeśli chodzi o promocję i egzaminy końcowe, to nie jest jednak metoda, która powinna być stosowana. A poza tym Broniarz jest… pan przewodniczący Broniarz jest zdeklarowanym wrogiem rządu polskiego, ja myślę, że on działa jednak przede wszystkim przeciw rządowi, on chce zdewastowania budżetu, ponieważ uważa zapewne, że wszystkie środki są dobre, żeby uderzać w rząd.

Bardzo dziękuję. Pan prof. Ryszard Legutko, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości, filozof, był gościem Sygnałów Dnia.

Dziękuję bardzo.

JM

Podziel się swoją opinią

Zapisz się do newslettera

Dołącz do naszej społeczności, aby być jednym z pierwszych informowanych o moich inicjatywach, projektach i działaniach w Parlamencie Europejskim - zapisz się teraz do newslettera!