Ryszard Legutko: Unia Europejska z deficytem demokracji

Parlament Europejski nie jest parlamentem, Komisja Europejska nie jest rządem europejskim, a rotacyjna prezydencja europejska nie ma nic wspólnego z prawdziwą prezydenturą – powiedział prof. Ryszard Legutko. W środę w WSB-NLU w Nowym Sączu odbyło się piąte spotkanie w ramach Sądeckiej Agory.

Tym razem gościem rektora Wiktora Pateny i dra Marcina Poręby, prodziekana Wydziału Nauk Społecznych i Informatyki, pomysłodawcy i organizator tych debat, był prof. Ryszard Legutko, eurodeputowany z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, filozof, tłumacz Platona, minister oświaty w rządzie Jarosław Kaczyńskiego i sekretarz stanu w Kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Temat spotkania brzmiał „Czy Unia Europejska cierpi na deficyt demokracji?”.

– Choć słowo demokracja jest najczęściej używanym słowem w Parlamencie Europejskim, to instytucje europejskie z demokracją nie mają wiele wspólnego – stwierdził prof. Legutko, a dalej wywodził, że europarlament tylko formalnie powołuje Komisję Europejską, która tylko nominalnie rządzi, gdyż kluczowe decyzje zapadają w Radzie Europejskiej (szefowie rządów), gdzie pierwsze skrzypce grają Niemcy i Francja, a ostatnio również Wielka Brytania.

– Podczas wyborów w Ameryce do końca nie wiedziałem kto zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych, a kto zostanie przewodniczącym Komisji Europejskiej było wiadomo od początku – stwierdził prof. Legutko. Uważa, że w Parlamencie Europejskim nie ma rzeczywistej debaty i nie ścierają się poglądy, bo nie ma realnej opozycji, co jest immanentną cechą parlamentów narodowych.

– Od wielu lat rządzi koalicja chadeków i socjalistów, do tej grupy należy PO i PSL, którzy programowo prawie niczym się nie różnią – mówił. Prof. Legutko tłumaczył, że po rewolcie młodzieżowej w 1968 roku, która zapoczątkowała głębokie zmiany kulturowe na zachodzie Europy, lewica stała się trochę mniej lewicowa, a prawica przeszłą prawie całkowicie na pozycje lewicowe. To zrodziło zjawisko tzw. głównego nurtu, czyli zestawu uznawanych i dopuszczalnych w debacie publicznej poglądów. Kto sytuuje się poza mainstreamem uważany jest za faszystę, a w najlepszym razie oszołoma.

– Małżeństwa homoseksualne pobłogosławił socjalistyczny prezydent Francji i konserwatywny premier Wielkiej Brytanii – mówił eurodeputowany PiS. Legutko uważa, że Unia Europejska już dawno odeszła od osadzonych mocno w chrześcijaństwie idei ojców-założycieli (Adenauer, Schuman, Gasperi). Zdaniem Legutki Unia Europejska w obecnej postaci realizuje utopijny projekt polityczny budowy ponadnarodowego państwa europejskiego.

– To się nie może udać, gdyż każdy kraj członkowski ma inne interesy, inną historię i inną tożsamość. Nie ma czegoś takiego jak naród europejski – tłumaczył. Polityk PiS mówił też, że w Brukseli euroentuzjaści pytają z wyrzutem eurosceptyków, co w takim razie robią w Parlamencie Europejskim?

– Czy ktoś odważyłby się takie pytanie zadać opozycji w parlamencie narodowym? – pytał gość Sądeckiej Agory.

Prof. Legutko ubolewał nad słabością nielicznych kadr polskich w instytucjach UE. – Ponieważ praca w Brukseli jest bardzo pożądana – mówił – to przedkładają lojalność wobec Unii, nad lojalnością wobec własnego kraju – uważa. Pod tym względem lepsze kadry mają Litwini, Czesi i Węgrzy.

Po wykładzie wywiązał się dyskusja. M.in. Leszek Langer, szef PiS w Nowym Sączu podniósł kwestię budowy rurociągu północnego po dnie Bałtyku przez Rosjan i Niemcy „ponad głowami Polaków”, co pokazało prawdziwe oblicze solidarności państw tworzących UE.

– Odchodzący z urzędu polski ambasador w Niemczech powiedział, że największy sukcesem Polski ostatnich lat stało się, że Polska przestała być problemem w Europie. Za coś takiego on powinien dożywotnie otrzymać zakaz pełnienia jakichkolwiek funkcji publicznych, a nagrodzono go intratnym stanowiskiem w Brukseli – mówił Legutko. Poproszony o ocenę działań Unii Europejskiej w sprawie ukraińskiej powiedział: – Nie spodziewajmy się, że Unia się w to mocno zaangażuje, bo Niemcy są tradycyjnie prorosyjskie, tak samo Włochy i Wielka Brytania, a taką Hiszpanię zupełnie nie interesuje co się dzieje na wschodzie Europy i gdybym był Hiszpanem to też bym się tym nie interesował.

Prof. Legutko tylko luźno nawiązał do zbliżających się eurowyborów („trochę mniej mandatów zdobędą socjaliści, a trochę więcej chadecy i nic się nie zmieni), choć nieoficjalnie wiadomo, że będzie „jedynką” na liście Prawa i Sprawiedliwości w okręgu małopolsko-świętokrzyskim.

Wśród publiczności piątej odsłony Sądeckiej Agory (ok. 50 osób) dominowali działacze i sympatycy Prawa i Sprawiedliwości. Antoni Poręba, szef PiS w powiecie nowosądeckim, ubolewał, że ciekawe spotkania w WSB-NLU są słabo rozpropagowane. Dotychczas gościli tam m.in. Piotr Duda (PiS), Joanna Senyszyn (SLD) i prof. Jan Hartman (Twój Ruch).

– Zapraszamy polityków wszystkich opcji, nikogo nie faworyzujemy, gdyż chcemy być wierni etosowi akademickiemu, który polega na poszukiwaniu prawdy – deklarował dr Poręba i zapowiedział następne spotkanie Sądeckiej Agory. Po raz pierwszy nie będzie to wykład znanego polityka lecz debata. Chełmieccy promotorzy głośnej inicjatywy „Ojcowie w obronie rodzin” (Paweł Bogdanowicz z kolegami) wyzwali na „pojedynek” i rękawica została przyjęta, sądeckich posłów PO: Andrzeja Czerwińskiego i Mariana Cyconia. Tematem dyskusji będą zmiany w edukacji, m.in. wprowadzenie obowiązku szkolnego dla sześciolatków i oczywiście ideologia gender. Zapowiada się arcyciekawe spotkanie.

 (HSZ), fot. własne

Podziel się swoją opinią

Zapisz się do newslettera

Dołącz do naszej społeczności, aby być jednym z pierwszych informowanych o moich inicjatywach, projektach i działaniach w Parlamencie Europejskim - zapisz się teraz do newslettera!