– Stosunki polskiego rządu z Parlamentem Europejskim są złe i lepsze nie będą – oceniał na antenie Radia Kraków europoseł Prawa i Sprawiedliwości, profesor Ryszard Legutko. W przyjętej w ubiegły czwartek rezolucji posłowie Europarlamentu stwierdzili, że polski Trybunał Konstytucyjny nie jest uprawniony do interpretowania polskiej konstytucji. Zaapelowali też do Komisji Europejskiej, by wstrzymała się z zatwierdzeniem Krajowego Planu Odbudowy dla Polski. „Najbardziej tajemnicze są relacje polskiego rządu z Komisją Europejską, skąd wychodzą sprzeczne sygnały. Szefowa Komisji Ursula von der Leyen w Parlamencie Europejskim zachowała się bardzo brutalnie, ale wcześniej w liście do europarlamentarzystów wykluczyła finansowe sankcje wobec Polski” – mówił profesor Legutko w porannej rozmowie Radia Kraków. Jak dodawał, nie ma żadnych podstaw do wstrzymania przez Brukselę wypłaty środków w ramach Krajowego Planu Odbudowy.
Jak ocenia pan stan relacji Polski z Unią po ubiegłotygodniowych wydarzeniach? Mam na myśli wystąpienie premiera przed Europarlamentem, szczyt Rady Unii i przyjęcie przez Europarlament, między innymi głosami polskiej opozycji, rezolucji, która stwierdza nielegalność polskiego TK i apeluje o wstrzymanie wypłaty środków dla Polski.
– Stosunki rządu polskiego z Parlamentem Europejskim są złe. Lepsze nie będą. Jak się okazało na posiedzeniu Rady, te stosunki z większością przedstawicieli rządów są poprawne, czyli takie, jakie powinny być. Rada stanęła na stanowisku prawa i zdrowego rozsądku. Ta kwestia praktycznie nie stanęła, poza wyjaśnieniem pana premiera i wymianą zdań. Natomiast najbardziej tajemnicze są relacje między polskim rządem i Komisją Europejską. Stamtąd wychodzą sprzeczne sygnały. Przewodnicząca von der Leyen zachowała się niezwykle brutalnie podczas wtorkowego spotkania. Wcześniej z kolei wysłała list do Parlamentu, w którym wykluczyła finansowe sankcje. W czasie posiedzenia Rady, o ile wiem, się nie odzywała. Nie wiem, co aktualnie Komisja przygotowuje. Będzie brnąć w pozatraktatowe postępowanie, czy się wycofa?
W niedzielnym serwisie Financial Times premier Morawiecki mówi w wywiadzie, że „Bruksela chce negocjować z Polską przykładając naszemu krajowi pistolet do głowy, na to nie ma naszej zgody”. Komisja Europejska do 1 sierpnia była zobowiązana wydać opinię wobec Polskiego Krajowego Planu Odbudowy. Wciąż tego nie uczyniła. Co jeśli Polska nie otrzyma środków z Planu Odbudowy?
– To interesujące pytanie. Musi być uzasadnienie tego, jakby taka decyzja miała zapaść. Mam nadzieję, że nie zapadnie. Nie ma podstawy prawnej, żeby coś takiego zrobić. Polskiemu rządowi zostaną kroki prawne, lub wypięcie się na Komisję i próbowanie znalezienia własnych środków. Gospodarka Polski jest jedną z najlepiej rozwijających się. Nie będzie problemu. To też decyzja polityczna. Liczymy, że tego skandalicznego kroku Komisja nie zrobi.
Chociaż jeśli wierzyć deklaracjom Donalda Tuska, możemy być spokojni. Jak powiedział, po powrocie z Brukseli pieniądze dla Polski będą.
– To autoreklama przewodniczącego Tuska. On nie reprezentuje żadnej siły politycznej. Polityka opiera się na kalkulacjach. Trzeba mieć wpływy, żeby coś zrobić. On zna tych ludzi, przyjdzie, poprosi i powie, żeby dali? To tak nie działa. On się przechwala na użytek krajowy, ale decyzje tak nie zapadają.
Wystąpienie premiera Morawieckiego przed europosłami… Sam pan wiele razy mówił, że próba debaty na forum Europarlamentu jest niezwykle trudna. Ta próba dotarcia bezpośrednio do mieszkańców innych krajów Europy się powiodła? Przekaz premiera dotarł tam ponad głowami europosłów?
– Tak. To premier mówił do tych, którzy byli poza Parlamentem. W jakimś zakresie tak. To było wystąpienie, które odbiło się donośnym echem. Samo posiedzenie Rady o tym świadczy. Stanowisko dobrze wybrzmiało. Spora część przedstawicieli rządów stanęła po stronie Polski. Tylko kilka rządów – Holandia, Dania – używało tego agresywnego języka. To jest miernik. To było skuteczne.
W dyskusjach na forum Europarlamentu pojawia się kwestia kryzysu energetycznego i tego, jak na sytuację w Europie wpływa gazowy szantaż Rosji?
– Parlament to szczególna instytucja. Ta zielona ideologia jest tam tak mocna, że jakiekolwiek sugestie, że można to zmoderować, ograniczyć, nie wchodzą w grę. Jeszcze by chcieli więcej. Trzeba sobie zdawać sprawę, że w Europie zachodniej jest nastawienie prorosyjskie. Oni nie chcą. Jak Putin kogoś zabije, zrobi inwazję, jest sprzeciw, ale tylko wtedy. Od lewa do prawa jest tam nastawienie prorosyjskie. Trudno jest znaleźć sojuszników w sprawach rosyjskich i ograniczenia tego szaleństwa zielonej energii, która już wpływa na ceny energii i sytuację finansową ludzi nie tylko na zachodzie Europy, ale także u nas.
Tego prorosyjskiego nastawienia nie jest w stanie zachwiać fakt, że Rosja regulując podażą gazu wpływa na ceny? W tle jest dyskusja o uruchomieniu rurociągu Nord Stream 2.
– Ja na razie tego nie widzę. Oni się będą oburzać na Polskę, na TK. To robią chętnie. Natomiast w tamtych kwestiach zachowują obojętność, ewentualnie udają, że ich nie ma. Nawiązanie rozmowy o tym jest bardzo trudne.
Komisja Europejska wspiera działania Polski na rzecz ochrony zewnętrznej granicy UE między Polską i Białorusią. Jednocześnie Ursula von der Leyen wykluczyła dofinansowanie inwestycji w RP na rzecz umocnienia granicy. Nie jest to sprzeczność? Jak rozumieć takie stanowisko?
– Jest sprzeczność oczywiście, ale to cała Komisja. Kilka lat temu Komisja była za przyjmowaniem migrantów, zatwierdziła jednoosobową decyzję kanclerz Merkel. Teraz nie chcą popełniać tego błędu i niby wspierają Polskę, ale nie przesadnie. Nie chcą się pokazać jako siła antyimigracyjna i nie chcą wzmacniać politycznej siły Polski. Taki efekt jest. To takie piski aprobatywne, ale nieco gniewne.
Jak Polska wspólnie z Unią może na tę eskalację na granicy polsko-białoruskiej reagować? Coraz więcej osób próbuje przekraczać granicę, niektórym się udaje. Pojawiają się nowe sytuacje. Są grupy wręcz faszystowskie w Niemczech, które organizują samorzutne patrole, które mają chronić granicę polsko-niemiecką przed napływem tych osób.
– Dlatego trzeba działać stanowczo i zdecydowanie. Komisja Europejska powinna mocniej się w to zaangażować. Granice trzeba uszczelniać. To zachodnia Europa jest bardziej narażona. Ci, którzy się przedostaną, będą starali się dostać na zachód Europy. Niezdecydowanie może kosztować Europę znowu. Trzeba zahamować tę falę. Jeśli otworzymy i będzie furtka, powtórzy się sytuacja sprzed kilku lat.
Źródło : Radio Kraków