Decyzja Parlamentu Europejskiego ws. wycofania procedury art. 7 wobec Polski niczego nie zmienia. Nie należy tego traktować jako wycofywania się przez unijne grupy polityczne czy złagodzenia stanowiska w związku z tym, że mamy nowy rząd – akcentował prof. Ryszard Legutko, poseł do PE, w rozmowie z Redakcją Informacyjną Radia Maryja.
Źródło Polskiej Agencji Prasowej poinformowało dziś, że szefowie grup politycznych w Parlamencie Europejskim zdecydowali, iż PE wycofa się ze swojej procedury w sprawie art. 7 unijnego traktatu wobec Polski.
Europoseł Ryszard Legutko zaznaczył jednak, że ta decyzja niewiele oznacza, ponieważ procedura i tak jest już wszczęta.
– Nie należy tego traktować jako jakiegoś wycofywania się przez unijne grupy polityczne czy złagodzenia stanowiska w związku z tym, że mamy nowy rząd. Jeśli ktokolwiek będzie skłonny do ustępstw wśród instytucji europejskich, to myślę, że na ostatnim miejscu należy umieścić Parlament Europejski. Z punktu widzenia Polski jest to oczywiście korzystne wizerunkowo czy propagandowo. Natomiast, jeśli chodzi o meritum, to niczego nie zmienia – podkreślił polityk.
W listopadzie 2017 r. europarlament na sesji plenarnej przyjął rezolucję wzywającą rząd Polski do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności i praw podstawowych, zapisanych w traktatach. Jednocześnie europosłowie zainicjowali własną procedurę zmierzającą do uruchomienia art. 7 traktatu wobec Polski. W grudniu decyzję o uruchomieniu art 7 wobec Polski podjęła Komisja Europejska.
– Najpierw zareagował Parlament Europejski, który przegłosował rezolucję wzywającą do przygotowania przez PE wniosku do Rady o uruchomienie art. 7 wobec Polski. Zastanawiano się, kto ma to sprawozdanie przygotować. Z rozmów wynikało, że Brytyjczyk z Partii Pracy, który jest przewodniczącym tej komisji. Po tym ruch zrobiła Komisja Europejska, która już właściwie – może nie do końca formalnie – podjęła decyzję o uruchomieniu tego artykułu, czyli o wniesienie wniosku na posiedzenie Rady – mówił Ryszard Legutko.
Europoseł zwrócił uwagę, iż Komisja Europejska zrobiła jakby „krok do przodu” wobec Parlamentu Europejskiego.
– Przewodniczący uznali, że jest to poniekąd bezprzedmiotowe (dublowanie tego, co i tak się dzieje) i dlatego z tego się wycofali. Jednak, żeby nie było już tak zupełnie dobrze, to muszą zaznaczyć swoje stanowisko i pewnie znowu przygotują jakąś rezolucję, równie kłamliwą i absurdalną, jak poprzednia – wskazał prof. Ryszard Legutko.
Decyzja szefów grup politycznych ma zostać potwierdzona oficjalnie prawdopodobnie w czwartek na ich spotkaniu z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Antonio Tajanim.