Pan George Soros jest człowiekiem niezwykle niebezpiecznym, nie tylko ze względu na swoje działania finansowe, ale na ideologię, którą wyznaje
—mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Ryszard Legutko, odnosząc się do ujawnionej tzw. listy sojuszników Sorosa, na której znaleźli się polscy europosłowie.
wPolityce.pl: Kilka dni temu do internetu wyciekło ponad 2,5 tys. dokumentów związanych z fundacją Georga Sorosa. Znalazła się tam również lista zaufanych osób miliardera, a na niej nazwiska polskich europarlamentarzystów.
Prof. Ryszard Legutko: Pan George Soros jest człowiekiem niezwykle niebezpiecznym, nie tylko ze względu na swoje działania finansowe, ale na ideologię, którą wyznaje. Soros wyznaje idee „otwartego społeczeństwa”, które jest w rzeczywistości społeczeństwem zamkniętym. Podlega ono modelowaniu przez selekcje rozmaitych antypatycznych mu organizacji. Za przykład można podać Collegium Invisibile finansowaną niegdyś przez Sorosa, co zapewniało najlepszym studentom na posiadanie indywidualnej opieki profesorów. W pewnym momencie jednak miliarder zaprzestał finansowania Collegium ze względu na zbyt wysoki poziom kształcenia nowych elit. Wydawać by się mogło, że jeżeli ktoś jest orędownikiem „otwartego społeczeństwa” to powinien takie instytucje z ochotą wspierać, Soros jednak je likwidował. Jego działania można określić jako swoisty konstruktywizm. Mając pieniądze próbuje ingerować wedle własnego uznania bądź kaprysu, dopierając sobie przy okazji przychylnych mu polityków.
Zważając na to, że większość instytucji europejskich współgra z działaniami Sorosa poprzez m.in. właśnie konstruktywizm, wtrącanie się, ingerowanie, regulowanie, nie dziwi więc, że to właśnie tam szuka szuka on swoich popleczników. Nie mogę stwierdzić czy polscy europosłowie na tej tzw. liście Sorosa znaleźli się świadomie czy nie, ale osobiście, gdybym się tam znalazł, to bym się bardzo zasępił. Byłoby to równoznaczne z tym, że jest się elementem w pewnej nieczystej i nieprzyjemnej gry.
Pani Róża Thun wydaje się być zadowolona z obecności w tym towarzystwie.
Znając poglądy pani Róży Thun, która jest pełna nabożnej afirmacji dla wszystkich działań instytucji europejskiej agresywnie ingerujących w materie społeczną, nie jestem tym wcale zaskoczony. Musimy jednak pamiętać, żeby nie uleć magii języka. Jeżeli Soros mówi, że jest orędownikiem „otwartego społeczeństwa”, to w rzeczywistości wcale tak nie jest.
Podobną sytuację mamy w przypadku zwolenników tolerancji, którzy non-stop mówią o tolerancji, a w tak naprawdę są największymi zamordystami. Należy podkreślić, że Soros w bardzo zdecydowany wykorzystuję tę platformę do głębokiej ingerencji w tkankę społeczną.
Są też inne nazwiska. Martin Schulz i Guy Verhofstadt znani m.in. z zaciekłych ataków na Polskę.
Nie jest to dla nas zaskoczenie. Słyszeliśmy już opinię Sorosa i Martina Schulza na temat polskiego rządu i tego co się dzieje w Polsce. I jak widać harmonia pomiędzy panami jest doskonała. Jest to z pewnością element większej całości. Ilustruje to postawę jaka jest obecna w europejskich elitach politycznych, intelektualnych czy finansowych Europy, które są zwolennikami utworzenia nowego społeczeństwa. Zbieżność poglądów jest oczywista. Nie jestem jednak pewien, czy Martin Schulz podziela entuzjazm pani Thun z powodu obecności na tzw. liście Sorosa.
Wydaje mi się, że Schulz nie chciałby działać jako sprzymierzeniec miliardera znanego ze swoich wątpliwych działań spekulacyjnych, a raczej chciałby być odbierany jako dobrodziej Europy. Dla niego, który wydaje się być nieco inteligentniejszy niż polska posłanka, obecność na tej liście może być wątpliwym zaszczytem.
Rozmawiał Kamil Kwiatek