Timmermans jest politycznym desperatem. Będzie dalej w Komisji albo nie będzie nigdzie. Gra o polityczne życie.
— powiedział prof. Ryszard Legutko w rozmowie z wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Komisja Europejska wszczęła procedurę wobec Polski w sprawie Sądu Najwyższego. Jak Pan ocenia takie działanie KE?
Prof. Ryszard Legutko, europoseł Prawa i Sprawiedliwości: Taka decyzja była spodziewana. Wszystko wskazywało na to, że nie da się wiele ugrać politycznie, bo atmosfera w Unii jest taka, że rosną akcje Grupy Wyszehradzkiej, m.in. dzięki kryzysowi migracyjnemu. Dlatego droga przez Radę specjalnie nie rokowała. Zapewne dlatego Timmermans zdecydował się na taką drogę. Zwłaszcza, że były namowy, prośby, hołdy, adresy wobec niego ze strony różnych środowisk z Polski. A nie jest to człowiek przesadnie skromnym i pozbawionym pychy. Tym bardziej poczuł się dodatkowo napompowany. Niejasność pojawiła się na chwilę, gdy wkroczył Juncker i powiedział, że nic nie jest postanowione. Okazało się to jednak być pustym słowem.
Możemy dzisiaj powiedzieć, że Timmermans sięga po jedyną dla siebie deskę ratunku?
Myślę, że tak, bo zależy mu na sukcesie. A sukcesu mu potrzeba, bo przez całą swoją kadencję właściwie nic nie robił. Jest wygadany, to poliglota, który bardzo ładnie mówi w kilku językach, ale okazało się, że nic nie robi. Wskoczył jednak na wehikuł Polska-Węgry i na nim dalej jedzie. Ma też najprawdopodobniej wsparcie rządu holenderskiego, który chce wskoczyć na wolne miejsce, które obok Francji i Niemiec zostawiła Wielka Brytania. A pamiętajmy, że Timmermans w swoim kraju raczej nie miał silnej pozycji. Holandia urasta do rangi jednego z głównych strażników unijnej ortodoksji. Ciekawe jest też sprawa Junckera, który dawał do zrozumienia, że cała sprawa ma się ku końcowi, wprowadzając w błąd również polskiego premiera.
O czym to świadczy? Komisja prowadzi jakąś grę czy to po prostu dowód na słabość Junckera?
Nie mamy twardych informacji na ten temat. W tej chwili pozycja Junckera jest słabsza, bo zapowiedział, że odchodzi po zakończeniu kadencji. Powodem jest wiek i utrata ochoty do dalszej pracy w Komisji. Timmermans jest politycznym desperatem. Będzie dalej w Komisji albo nie będzie nigdzie. Gra o polityczne życie. A nie jest to jeszcze starzec, który marzy tylko o uprawianiu swojego ogródka.
Jak się może zakończyć ta sprawa jeżeli zajmie się nią Europejski Trybunał Sprawiedliwości?
Pewnie zakończy się dla nas źle. Sędziowie, którzy obiektywnie rozstrzygają takie sprawy są tam w mniejszości. Widać to m.in. w niektórych wypowiedziach. Oni nie bronią sprawiedliwości, a unijnej ortodoksji.
not. TK
Zapisz się do newslettera
Dołącz do naszej społeczności, aby być jednym z pierwszych informowanych o moich inicjatywach, projektach i działaniach w Parlamencie Europejskim - zapisz się teraz do newslettera!