Ryszard Legutko dla portalu „Wpolityce.pl”

Oni cały czas powtarzają, tak w przypadku Węgier, jak i Polski, że przecież kochają Węgrów, Polaków, że jesteśmy przyjaciółmi. Nic do Was nie mamy, tylko do Waszych rządów. Dlatego powiedziałem, że przecież ktoś wybrał te rządy. W przypadku Węgier nawet trzy razy z rzędu. Jak oni mówią, że rząd wybrany przez miliony Węgrów jest straszny, to niech nie udają, że kochają Węgrów

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Ryszard Legutko, europoseł PiS.

wPolityce.pl: Dziś w PE odbędzie się głosowanie ws. rezolucji wzywającej państwa członkowskie UE do wszczęcia procedury określonej w art. 7 traktatu UE wobec Węgier. Jaki pana zdaniem będzie wynik tego głosowania?

Prof. Ryszard Legutko: Nie wiem. To jest wszystko trudne do przewidzenia. Rozmawiałem z jednym z kolegów z Europejskiej Partii Ludowej, który powiedział, że wczoraj było bardzo burzliwe spotkanie w tym ugrupowaniu w sprawie Węgier. Oni są podzieleni. Potrzebna jest kwalifikowana większość w tym głosowaniu, zatem jest pewna szansa, że oni jej nie uzyskają. Zatem próbują robić „myk formalny”, żeby głosy wstrzymujące się nie liczyły. Zatem może być bardzo niewielka różnica głosów w jedną lub drugą stronę.

Podczas wczorajszej debaty w PE miał pan wystąpienie, które odbiło się szerokim echem w internecie. Komentowane są zwłaszcza pana ironiczne słowa o tym, żeby unijni urzędnicy obalili węgierski rząd i powołali na to miejsce kogoś z zewnątrz. Podkreślał pan, że wiceszef KE Frans Timmermans pewnie podjąłby się tej misji.

Tak, jako wicekról. Oni cały czas powtarzają tak w przypadku Węgier, jak i Polski, iż przecież kochają Węgrów, Polaków, że jesteśmy przyjaciółmi. Nic do Was nie mamy, tylko do Waszych rządów. Dlatego powiedziałem, że przecież ktoś wybrał te rządy. W przypadku Węgier nawet trzy razy z rzędu. Jak oni mówią, że rząd wybrany przez miliony Węgrów jest straszny, to niech nie udają, że kochają Węgrów.

A jak pan patrzy na to, że europosłowie PO ustami Janusza Lewandowskiego już zapowiedzieli, że będą głosowali za rezolucją skierowaną przeciwko Węgrom.

Skoro głosowali za ukaraniem własnego kraju, to dlaczego mieli by tutaj się mitygować. Zresztą Węgrzy mówili mi, że Platforma Obywatelska w Europejskiej Partii Ludowej ich grillowała i miała straszne pretensje, że oni często głosują tak jak PiS, przeciw rezolucjom potępiającym polski rząd. Zatem myślę, że w ramach retorsji europosłowie PO zagłosują przeciwko Węgrom. Natomiast cześć Niemców próbuje Węgrów bronić, co widać było wczoraj podczas wystąpienia szefa EPL Manfreda Webera. Nie chciał dołączyć do grona nienawistników. To zresztą przyczyna, dlaczego Orban „siedzi” w tej Europejskiej Partii Ludowej. Mają coraz mniejszą ochronę, ale jednak jakąś mają.

Premier Orban miał wczoraj mocne wystąpienie w PE. Stwierdził, że nie ulegnie szantażowi i Węgry nie otworzą swoich granic na imigrantów, bez względu na wynik głosowania ws. art. 7.

Pokazuje się on jako twardy człowiek. Natomiast sądzę, że jego wystąpienie nie ma specjalnego wpływu na wynik głosowania. Gdyby powiedział, że Węgry ustąpią, to byłoby mówione, że ustępują za mało i tak dalej. On przyjechał po to, aby spotkać się z członkami Europejskiej Partii Ludowej i tam zebrać możliwie duże poparcie.

„Finnancial Times” apeluje do UE, aby podjęła zdecydowane kroki wobec Węgier, bo jej lękliwość zachęca Polskę do odchodzenia od rządów prawa. W tekście „FT” podkreślono, że UE potrzebuje lepszych narzędzi do walki z samowolą państw, takich jak odbieranie funduszy unijnych.

To kompletne bezprawie. Przecież fundusze unijne nie są ograniczone jakimiś politycznymi warunkami. W UE zawsze dyscyplinowane są słabsze kraju ze wschodu i południa, a jakoś Niemiec i Francji nikt nie chce dyscyplinować. W związku z tym te kraje robią, co chcą. W dzisiejszym wystąpieniu Junckera było widoczne, że wszystko idzie w tym kierunku, aby mieć możliwie dużą kontrolę nad mniejszymi krajami.

Czy debatę i głosowanie ws. art 7 wobec Węgier w Parlamencie Europejskim należy taktować jako pewien spektakl, czy Węgry realnie mogą zostać ukarane? Zdaje się, że w ewentualnym ostatecznym głosowaniu Polska skorzystałaby z prawa weta. 

Mogą zrobić taki „numer”, aby łącznie potraktować Polskę i Węgry. Wtedy nie byłoby możliwości postawienia weta. To oczywiście byłaby granda, ale już wiele takich rzeczy bezprawnych robiono, zatem ja bym się nie zdziwił. Parlament Europejski to jest też szczególna instytucja, gdzie ilość euroideologów na metr kwadratowy jest znacznie większa od przeciętnej światowej. Widać, że upajają się językiem, który dzisiaj było słychać w wystąpieniu Junckera. Psychologiczny dynamit tutaj jest, taka wola ukarania. Natomiast czy się uda to przeprowadzić, to zobaczymy.

Rozmawiał Adam Stankiewicz

Podziel się swoją opinią

Zapisz się do newslettera

Dołącz do naszej społeczności, aby być jednym z pierwszych informowanych o moich inicjatywach, projektach i działaniach w Parlamencie Europejskim - zapisz się teraz do newslettera!