Ryszard Legutko dla portalu „Wpolityce.pl”

Już podczas ostatnich wyborów parlamentarnych pojawiały się sygnały, że doszło do nieprawidłowości. Ci, którzy te wątpliwości podnosili, byli systematycznie zakrzykiwani. Sądy to ignorowały, prokuratury także. I po jakimś czasie wszystko ucichło. Dlatego nie spodziewam się, by tym razem nastąpiło jakieś znaczące otrzeźwienie. Obawy odnośnie przyszłych wyborów są więc całkowicie uzasadnione – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl europoseł PiS prof. Ryszard Legutko.

wPolityce.pl: W Polsce trwa wyborcza hucpa. I wszyscy zastanawiają się jak na nią reagować. Tym bardziej iż władza robi co może, by przekonać nas, że nic się nie stało..

prof. Ryszard Legutko: Przede wszystkim należy zbierać informacje i to bardzo starannie. O nieprawidłowościach. Kto, gdzie, kiedy i w jakiej komisji, w jakim województwie. To jest pierwsza rzecz. Po drugie trzeba mieć prawników w gotowości, którzy mogliby -w zależności od tego jaki będzie ostateczny wynik wyborów – wyciągnąć z zebranych informacji odpowiednie wnioski i podjąć stosowne kroki prawne. To zresztą sprawa nie tylko partii politycznych, ale także organizacji pozarządowych i innych wpływowych środowisk. Jestem bardzo zdziwiony, że do tej pory środowiska akademickie, o ile wiem, nie zabrały w tej kwestii głosu. Prawnicy akademiccy przede wszystkim, no bo sędziowie trybunałów, jak wiadomo, zawsze wypowiadają się zgodnie z głównym nurtem. Dziennikarze także mogliby odegrać dużą rolę w wywieraniu presji na władzę, no ale jak wiemy, spora część tych dziennikarzy odgrywa już rolę tub establishmentu. Nie można więc raczej na nich liczyć.

Czyli powinniśmy odczekać ogłoszenie oficjalnych wyników głosowania?

Tak, dlatego, że to nam pokaże jaka jest różnica między wynikami sondażowymi, tzw. exit polls, a wyliczeniami PKW. Zazwyczaj jedne nie odbiegały znacząco od drugich. Jeśli ta różnica będzie duża, to będzie to oznaczało, że coś jest nie tak. Jeśli liczba nieprawidłowości będzie spora, wtedy będzie można podjąć prawne kroki, np. złożyć wnioski o powtórzenie wyborów – albo w niektórych okręgach, albo na poziomie kraju. Jeśli droga sądowa nie zostanie w Polsce uwzględniona, to trzeba będzie przenieść na poziom międzynarodowy, składając skargi w trybunałach europejskich. Obawiam się, że będzie to konieczne, ponieważ zarówno PSL jak i PO, które tworzą koalicję rządzącą, nie są skłonne cokolwiek w tej kwestii zdziałać. Pani premier powiedziała wyraźnie, że ponowne przeprowadzenie wyborów samorządowych jest wykluczone.

Mówi tak także wielu konstytucjonalistów, ostrzegając przed pogłębianiem powyborczego chaosu. Mylą się?

To moim zdaniem niemożliwe. Chaos już mamy i wątpię, by dało się go jeszcze pogłębić. Przy okazji chciałbym zaznaczyć, że to czy dojdzie do powtórzenia wyborów czy nie, nie zależy od pani premier. To nie leży w jej gestii, tylko sądów. Nie decydują o tym także różnej maści konstytucjonaliści, usłużni wobec władzy.

Niektórzy twierdzą, że nie należy sobie zaprzątać głowy pozwami i skargami, tylko, że trzeba wyjść na ulice. Że Polska potrzebuje Majdanu. Takiego samego jaki miał miejsce na Ukrainie. Czy da się wymusić powtórkę wyborów poprzez masowy protest?

Uważam, że Majdan byłby reakcją odpowiednią na sytuację, która mamy obecnie w Polsce. Instytucje państwa nie działają, czy działają źle. To państwo jest zepsute. I ono nie posiada już zdolności samonaprawy. Co najwyżej dalszego psucia. Majdan byłby więc reakcja adekwatną. Tyle, że po pierwsze nie wiem czy jest to możliwe. A po drugie nie wiem do czego mogłoby to doprowadzić. Bo skutków takich Majdanów nie da się w żaden sposób przewidzieć. Jeśli Majdan miałby więc w Polsce nastąpić to nie z powodu tych wyborów, ale z powodu ogólnego gnicia państwa. To państwo było od początku III RP zarażone tymi bakteriami gnicia. Obawiam się tylko, że w przeciwieństwie do Ukrainy, nie uda się w Polsce zmobilizować tak dużej części społeczeństwa.

To wiąże się z pytaniem, że jeśli w tych wyborach wystąpiło tak wiele nieprawidłowości, to ile wystąpi w następnych, o wiele ważniejszych wyborach parlamentarnych i prezydenckich…

To budzi obawy oczywiście. Już podczas ostatnich wyborów parlamentarnych pojawiały się sygnały, że doszło do nieprawidłowości. Ci, którzy te wątpliwości podnosili, byli systematycznie zakrzykiwani. Sądy to ignorowały, prokuratury także. Panowie z PKW zaś udzielali buńczucznych wywiadów, patrząc z góry na całą resztę. Czego te głupki chcą? – pytali. I po jakimś czasie wszystko ucichło i wróciło do normy. Dlatego nie spodziewam się, by tym razem nastąpiło jakieś znaczące otrzeźwienie. Obawy odnośnie przyszłych wyborów są więc całkowicie uzasadnione.

Rozmawiała Aleksandra Rybińska

Podziel się swoją opinią

Zapisz się do newslettera

Dołącz do naszej społeczności, aby być jednym z pierwszych informowanych o moich inicjatywach, projektach i działaniach w Parlamencie Europejskim - zapisz się teraz do newslettera!