Ryszard Legutko dla portalu „Wpolityce.pl”

WPolityce.pl: Czy oskarżenia Andrzeja Dudy o „splagiatowanie” programu Bronisława Komorowskiego to jakiś krzyk rozpaczy, objaw paniki, czy co?

Prof. Ryszard Legutko, eurodeputowany PiS: Panika widoczna jest już od dłuższego czasu. Byli pewni swego już od dawna, sondaże – zupełnie jakieś niebywałe – że pierwsza tura wyborów będzie ostatnią. Potem wszystko zaczęło się zmieniać, bo inicjatywa jest po stronie Andrzeja Dudy, to jego sztab scenariusz wyborczy. Natomiast Komorowski i jego ludzie jedynie reagują i to często z opóźnieniem. I stąd te wariackie i histeryczne wypowiedzi o jakichś plagiatach.

Nawet jakiś redaktor z gazety Michnika tego typu zarzutu nazwał to infantylizmem politycznym. Z pewną „pajdokracją” mamy do czynienia w polityce polskiej już od dłuższego czasu, prawda?

To prawda – jest to wszystko mocno infantylne. Od 2005 roku w ogóle nie rozmawiamy o ważnych sprawach i cała rzeczywistość krąży w sferze medialnych konstruktów. Wracając jeszcze do tego „plagiatu”. Idiotyzm tego polega na tym, że gdyby zapytać najwierniejszego z wiernych i wykształconego zwolennika Bronisława Komorowskiego jakie są jego podstawowe hasła wyborcze czy idee i program obecnego prezydenta, to z pewnością nie wymieniłby ich wiele, a już na pewno nie wymieniłby tych rzeczy, które miałyby być splagiatowane przez Andrzeja Dudę. Czy ktoś kojarzy Bronisława Komorowskiego z obroną rodziny? Głupota kompletna!

Czy hasło o plagiacie miało za zadanie bardziej przykryć konwencję wyborczą głównego konkurenta Komorowskiego, czy przykryć dziwne zachowanie obecnego prezydenta w czasie oficjalnej wizyty w Japonii?

Pewnie jedno i drugie. Z jednej strony histeria i reaktywność rządzi kampanią wyborczą Komorowskiego. Te ich debaty na temat tego, czy debata się odbędzie, czy nie, itd. No a z drugiej strony mają problem ze swoim kandydatem, który najwyraźniej nie kontroluje swoich zachowań. Muszą więc na to jakoś reagować. Skoro powiedział do swojego ministra „chodź szogunie”, to można to wyśmiać. Ale jeżeli polityk, który jest bywały w świecie, bo to już nie pierwszy rok, ale piąty tej prezydentury, wchodzi na fotel przewodniczącego parlamentu, to jest to coś innego gatunku. Tak się nie robi! Jeżeli on robi takie numery, to znaczy, że on nie kontroluje swojego zachowania. A więc to też spędza sen z powiek członkom jego sztabu wyborczego.

Czyli taki „numer” trzeba przykryć jeszcze większym „numerem”? Zapętlają się w tym przykrywaniu…

Tak, wrzucają coś, a wiadomo, że zaprzyjaźnione media zawsze coś takiego chętnie podchwycą. Na jednym z portali widziałem to jako jedną z głównych informacji, a gdzieś tam z tyłu schowana „wpadka Bronisława Komorowskiego w Japonii”. To nie jest wpadka! Jeżeli ktoś wchodzi buciorami na fotel, to nie jest wpadka. Nie mam słów, jakby to określić, ale to nie jest „wpadka”.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Podziel się swoją opinią

Zapisz się do newslettera

Dołącz do naszej społeczności, aby być jednym z pierwszych informowanych o moich inicjatywach, projektach i działaniach w Parlamencie Europejskim - zapisz się teraz do newslettera!