Ryszard Legutko dla portalu „Wpolityce.pl”

wPolityce.pl: „Solidarność” zawarła umowę z Andrzejem Dudą i wezwała do głosowania na kandydata PiS. Czy to porozumienie raczej symboliczne czy też może mieć wymierne znaczenie dla wyniku wyborów prezydenckich?

Tego nie jesteśmy dziś w stanie stwierdzić, bo wyniki wyborów ciągle są otoczone tajemnicą przyszłości. Ale to jest ważne poparcie. Nie tylko dlatego, że „Solidarność” jest liczącą się organizacją, ale również dlatego, iż ma pewien charakter symboliczny, i to na kilku płaszczyznach. „Solidarność” to nadal legenda, pozytywnie się kojarząca w historii Polski. „Solidarność”, jako ruch związkowy, jest także symbolem ludzi potraktowanych po macoszemu przez III RP, a zwłaszcza przez ostatnią, rządzącą od 8 lat, ekipę. Reprezentuje środowiska nie tylko skrzywdzone, ale traktowane bardzo pogardliwie. Dobrym przykładem są górnicy. Kto był na Górnym Śląsku ten wie, że niektóre miasta, takie jak np. Bytom, wyglądają w tej chwili jak widma, a kiedyś miały infrastrukturę i dobrze funkcjonujące kopalnie. To nie jest sprawa wyłącznie samorządu lokalnego, władz miejskich, lecz rządu centralnego, który ma dbać o podstawowe gałęzie naszego przemysłu. Hasło reindustrializacji, podnoszone przez Andrzeja Dudę, właśnie z tym się wiąże. Odpadła pewna dziedzina gospodarki, została zredukowana przez pochopne decyzje polityczne, ale za tą gałęzią gospodarki są ludzie. „Solidarność” to organizacja, która tych ludzi, traktowanych w pogardliwy sposób, symbolizuje i reprezentuje.

Czy dla osób, które na co dzień nie interesują się polityką ma znaczenie, że kandydat określonego ugrupowania dostaje poparcie od dużego związku zawodowego? Czy takie akty w ogóle mają dla wyniku wyborów znaczenie? Może dużo bardziej skuteczny jest atrakcyjny spot?

Spot wyborczy w dzisiejszych czasach na pewno jest ważny. Ale jednak Andrzej Duda reprezentuje coś więcej niż politykę wizerunkową. Stara się mówić o rzeczywistości i odnosić się do problemów. Porozumienie z „Solidarnością” jest ważne nie tylko z tego powodu, że „Solidarność” dobrze się kojarzy, bo jest bardzo zasłużoną organizacją pracowniczą, ale też dlatego, że ludzie mają większe zaufanie do kandydata, który jest akceptowany przez związki zawodowe. Bo dają one poczucie bezpieczeństwa, a w trudnych czasach ludzie potrzebują bezpieczeństwa. Można mieć różne zastrzeżenia do związków, ale większość z nas boi się takiej przyszłości, kiedy związki zawodowe byłyby słabe. Jeżeli one nie wezmą nas w opiekę w trudnych chwilach, to kto to zrobi? Porozumienie z „Solidarnością” jest więc dobrym krokiem. Oczywiście nie wyczerpuje puli wyborców potrzebnych Andrzejowi Dudzie, ale stanowi istotny sygnał, iż jest on człowiekiem, który myśli poważnie o poparciu społecznym.

A od strony „Solidarności” jak to wygląda? Co przesądziło, że związek postanowił jednoznacznie poprzeć Andrzeja Dudę?

A z kim innym związkowcy mają zawrzeć porozumienie, gdzie szukać poparcia? Andrzej Duda jest dla nich jedynym możliwym kandydatem. Bronisław Komorowski pozostaje zakładnikiem rządu Platformy, który działa w sposób zdecydowanie antyobywatelski i antyzwiązkowy. Prezydent był stroną konfliktu między rządem a związkami. To nie znaczy, że związki zawsze w konflikcie z rządem muszą mieć rację, ale tutaj akurat miały. Świat pracy instynktownie postrzega zagrożenie ze strony Platformy, a tym samym ze strony prezydenta. Polityka rządu źle przysłużyła się Komorowskiemu. Gdyby nie był taki wierny wobec rządu, tylko bardziej samodzielny, to pewnie takich skojarzeń związkowcy by nie mieli, a Andrzej Duda miałby trochę trudniejszą sytuację z uzyskaniem poparcia „Solidarności”. Więc specjalnie wyboru nie było. Piotr Duda pewnie też prowadził własną politykę, ale w końcu przecież rozpoznaje rzeczywistość.

Od pewnego czasu lider „S” Piotr Duda raczej był kojarzony z sympatią polityczną do Pawła Kukiza…

Kukiz to kandydat jednego pomysłu. Z tych JOW-ów wiele się nie wyciśnie. Nie oceniam wartości tej inicjatywy, ale są tacy kandydaci czy partie „jednego pomysłu”. I to jest właśnie przypadek Pawła Kukiza. Jest artystą, człowiekiem popularnym, publicznie zaangażowanym, ale Piotr Duda na pewno szuka realnego wsparcia. A Kukiz – przy sympatii, jaką można mieć do niego – nie może tego nie może zaofiarować. To człowiek z zewnątrz, bez zaplecza, bez instytucji publicznej.

Mówiliśmy na początku o sferze symboli. Umowę podpisano piórem wiecznym, które Piotr Duda otrzymał od śp. Lecha Kaczyńskiego. Czy to symboliczna klamra, która spina porozumienie?

Myślę, że tak. Miałem przyjemność pracować dla śp. Pana Prezydenta i parę razy towarzyszyłem mu w jego podróżach po kraju. Między innymi pamiętam kilka spotkań ze związkowcami, kiedy był przez nich witany jak bohater. W czasach, gdy panował przemysł pogardy, zatruwający atmosferę Polski, spotkania związkowców ze śp. Lechem Kaczyńskim były absolutnie entuzjastyczne. To był tryumf Lecha Kaczyńskiego. Pamiętano, że był wiceprzewodniczącym „Solidarności”, który prowadził związek w trudnych dniach. Andrzej Duda wyszedł z kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego i zawsze podkreśla ten element kontynuacji. Również dla „Solidarności” jest ważne, że Andrzej Duda był politycznie formowany przez Lecha Kaczyńskiego.

Rozmawiał Jerzy Kubrak

Podziel się swoją opinią

Zapisz się do newslettera

Dołącz do naszej społeczności, aby być jednym z pierwszych informowanych o moich inicjatywach, projektach i działaniach w Parlamencie Europejskim - zapisz się teraz do newslettera!