Wszyscy, którzy poparli rezolucję wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności, tak naprawdę opowiedzieli się za sankcjami przeciw Polsce – powiedział PAP europoseł PiS prof. Ryszard Legutko. „Powiem więcej – ci, którzy się wstrzymali, także się opowiedzieli za tym” – dodał.
Europarlament w środę wezwał polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności i praw podstawowych zapisanych w traktatach. Zainicjował też własną procedurę zmierzającą do uruchomienia art. 7 traktatu wobec Polski. Za przyjęciem dokumentu głosowało 438 eurodeputowanych, 152 było przeciw, 71 wstrzymało się od głosu.
Przeciwko rezolucji głosowali europosłowie PiS; PO podzieliła się w tej sprawie, a eurodeputowani PSL nie wzięli udziału w głosowaniu. Za rezolucją opowiedziało się sześciu europosłów PO, którzy głosowali „za”, to: Michał Boni, Danuta Huebner, Danuta Jazłowiecka, Barbara Kudrycka, Julia Pitera i Różna Thun.
„To jest rezolucja, która ma na celu ukaranie Polski. Punktem finalnym tego procesu mają być sankcje przeciw Polsce” – powiedział PAP eurodeputowany PiS prof. Ryszard Legutko.
Jego zdaniem eurodeputowani popierający rezolucję „tak naprawdę opowiedzieli się za sankcjami przeciw Polsce”. I dodał: „powiem więcej – ci, którzy się wstrzymali także się opowiedzieli za tym”.
Legutko mówił, że „system głosowania w PE jest taki, że obowiązuje zwykła większość, w związku z tym ten, kto się wstrzymuje, tak naprawdę głosuje +za+”.
W ocenie europosła „to zachowanie, mówiąc delikatne, jest niestosowne, mówiąc mniej delikatnie – jest zupełnie skandaliczne”.
Podczas debaty europosłowie nawiązali także do Marszu Niepodległości w Warszawie, padały słowa o „narastającym faszystowskim podejściu”, programie PiS, „który przypomina program Putina”; przypomniano też o samopodpaleniu Piotra Szczęsnego przed Pałacem Kultury i Nauki. Eurosceptycy zachęcali Polskę, by ze względu na traktowanie jej w UE poszła w ślady Wielkiej Brytanii i zdecydowała się na opuszczenie Unii.
Działania Komisji Europejskiej, która nie chce dialogu z Polską, tylko stawia ultimatum są bezprawne – oświadczył w czasie debaty szef delegacji PiS Ryszard Legutko. Po tym wystąpieniu europosłowie tego ugrupowania opuścili salę plenarną.
Legutko tłumaczył: „Moje wyjście z sali było podyktowane powodami bardzo prostymi – ja dostałem na całą swoją wypowiedź, na całą dwugodzinną debatę, sześć i pół minuty. Ja te sześć i pół minuty wykorzystałem w swojej pierwszej wypowiedzi”.
I podkreślił: „Gdybym został na sali, to mógłbym tam siedzieć przez ten pozostały czas, czyli ponad półtorej godziny nie mając prawa głosu i byłbym przedmiotem tego nieustannego grillowania, obelg, ataków”.
Legutko stwierdził też, że „to jest jakaś psychodrama, a nie debata”. I podsumował: „Debata jest wtedy, kiedy można odpowiedzieć, popolemizować, zareplikować – ja nie miałem tego prawa, to po co miałem tam siedzieć”. (PAP)
bko/ ksz/ ksk/
Zapisz się do newslettera
Dołącz do naszej społeczności, aby być jednym z pierwszych informowanych o moich inicjatywach, projektach i działaniach w Parlamencie Europejskim - zapisz się teraz do newslettera!