Dziś najważniejszym problemem UE jest ciągle rosnąca niechęć do niej. Jeśli takie kraje jak Holandia, Francja, Włochy chcą jeszcze więcej europejskiej centralizacji, to znaczy, że chcą mieć jeszcze więcej kłopotów niż mają teraz, przy obecnym niższym poziomie centralizacji. Przecież fakt, że Polska jechała tą wąską dróżką, wybawił nas z wielu kłopotów.
Odnosząc się do słów Angeli Merkel o Europie dwóch prędkości przyznał, że niemiecka kanclerz czuje na karku oddech Martina Schulza, który jest zatwardziałym federalistą. Dlatego te słowa trzeba odczytywać jako element kampanii wyborczej.
Przyznał jednak, że Europa dwóch prędkości już istnieje, ponieważ mamy w UE kraje należące do strefy euro, które mają swoje problemy, i państwa, które do unii walutowej nie należą.
Podział ten można zauważyć także w innym aspekcie. Są państwa starej Unii, które mają dziś dużo do powiedzenia, oraz państwa nowej Unii, do których należy Polska. Europoseł zwrócił uwagę, że współcześnie przynależność do Unii Europejskiej nie daje żadnej stabilizacji. Jak stwierdził, trudno wyobrazić sobie mniej stabilizujące działania niż kryzys migracyjny i Brexit.
Odniósł się także do wszczętej przez Komisję Europejską procedury sprawdzania praworządności w Polsce. Podkreślił, że ta procedura jest całkowicie niepraworządna, a jej nazwa jest myląca.
Rozmowa dotyczyła również Donalda Tuska i poparcia dla niego w kandydowaniu na kolejna kadencję na stanowisko przewodniczącego RE. Europoseł zwrócił uwagę, że to właśnie za kadencji Donalda Tuska doszło w Unii Europejskiej do Brexitu i kryzysu migracyjnego. To sprawia, że trudno uznać jego rządy za udane. Dodał, że Tusk zajmuje się tylko spotkaniami i zwoływaniem posiedzeń rady.
Tusk jest politykiem bez zasad. A jego reakcję na wybór Donalda Trumpa nie da się uznać za dowód umiejętności politycznych. Także zachowanie w stosunku do Polski jest nie do zaakceptowania. Szef Rady powinien działać pojednawczo, łagodząco, starać się przybliżać rządy do siebie – a nie prowadzić własnej wojny wewnętrznej
— przyznał europoseł.
W Brukseli nawet ci, którzy sprzyjają Tuskowi, mówią, że się spóźnia, na telefony nie odpowiada i głównie przesiaduje z Grasiem, z którym pije whisky. Obecność Polski w strukturach europejskich nie może polegać na tym, że Polak z Polakiem pije whisky i ingeruje w wewnętrzne sprawy kraju
— podkreślił prof. Legutko.
Zapytany o ewentualną kandydaturę Jacka Saryusz-Wolskiego odpowiedział, że nic mu na ten temat nie wiadomo, a informację podała gazeta, która cały czas źle pisze o Polsce.
Dodał, że gdyby miał wymienić pięciu kandydatów na to stanowisko, wśród nich byłby właśnie Saryusz-Wolski.
Zawsze go ceniłem, niezależnie od różnic politycznych.
Prof. Legutko przypomniał również, że rolą szefa RE jest przewodniczyć obradom przywódców państw unii. Wsadzanie na to stanowisko osoby bez poparcia jej rządu, jest pogardą dla państw nowej Unii Europejskiej.
Na sprawę przyszłości Tuska trzeba więc patrzeć szerzej, pod kątem dalszego sposobu funkcjonowania Unii. Danie rządowi polskiemu prztyczka będzie w perspektywie krótkiej bez znaczenia, ale decyzja ta będzie potwierdzeniem frywolnego traktowania reguł w Unii. A w dłuższej perspektywie oznacza to dalsze kłopoty
— podkreślił europoseł.
Zapytany o to, jak UE może wyglądać za pięć lat, powiedział, że na pewno będzie działał Parlament Europejski, bo to instytucja, która będzie działać zawsze i wzywać do federalizmu w Europie. Dodatkowo Guy Verhofstadt już jako zgrzybiały starzec będzie wzywał do budowy państwa europejskiego i przekonywał, że Parlament Europejski jest najważniejszym parlamentem świata.
wkt/Polska The Tmies