Trudno wyobrazić sobie Unię Europejską z dużą siłą konserwatywną, jeśli takiej dużej siły konserwatywnej nie ma w Europie. W krajach członkowiskich są nieliczne partie konserwatywne w standardowym znaczeniu tego słowa. Jeżeli są, to są w tej części Europy, np. Prawo i Sprawiedliwość jest jedną z takich partii, o których można powiedzieć, że jest konserwatywna
— mówił prof. Ryszard Legutko w Krakowie podczas Kongresu Polska Wielki Projekt. Jako członek Parlamentu Europejskiego, eurodeputowany PiS i członek konserwatywnej frakcji politycznej w UE, odnosił się także do własnych doświadczeń, jakie zdobył na scenie politycznej.
Prof. Legutko podkreślił, że już w innych częściach Europy bardzo trudno taką partię znaleźć, a jeśli już się uda, to zwykle nie ma szczególnego wpływu politycznego.
Unia Europejska jest ze swej istoty antykonserwatywna, bo jeśli konserwatyzm oznacza ciągłość, to ta Unia jest zerwaniem ciągłości
— mówił prof. Legutko.
Jak zauważył, ulubiona fraza na salonach unijnych to „więcej Europy”.
Jakiekolwiek pytanie zostanie zadane, jakikolwiek problem zostanie wskazany, zawsze padnie odpowiedź: „więcej Europy”
— podkreślił Legutko
Stąd wypowiedź ówczesnego przewodniczącego prezydencji Polski, obecnego przewodniczącego Rady Donalda Tuska, który zaczął od słów „chcemy więcej Europy w Europie” doprowadziło większość moich kolegów w PE do absolutnej ekstazy, że to najmądrzejszy człowiek jaki chodzi po ziemi, powiedział rzecz tak głęboką i prawdziwą
— ironizował europoseł PiS, wskazując że wytworzył się aktualnie mechanizm, który ma własną dynamikę, ponieważ Unia stworzyła wiele własnych problemów, którymi się coraz bardziej zajmuje, które musi rozwiązywać, a jedyne rozwiązanie jakie ma to pomysł federalizacji, centralizacji.
Jest to doskonałym zaprzeczeniem konserwatyzmu, który zawsze zakładał mocną strukturę hierarchistyczną czy to, co się nazywa zasadą pomocniczości. Systemy konserwatywne miały czasami formy autorytarne, ale to były formy z mocno rozwiniętą formą subsydiarności
— wyjaśniał prof. Legutko, wskazując że zasada „więcej Europy” stała się odruchem warunkowym wszystkich instytucji europejskich.
To jest racja istnienia dla tych instytucji, rozwiązywanie problemów stworzonych przez nadmierną, nierozumną, przyspieszoną centralizację. Sprawa euro jest dobrym tego przykładem. Powstał system, który miał dużo rozwiązać, nie rozwiązał, zrodził problemy, a teraz mamy różnego rodzaju wielopaki, walczymy z kryzysem euro, z którego nie możemy wyjść
— dodał, podkreślając że „sam system instytucji jest wrogi konserwatyzmowi”.
Zdaniem prof. Legutki, najwyraźniej widać odejście Europy od idei konserwatyzmu, na poziomie idei.
To, co uchodzi dzisiaj za tzw. wartości europejskie, na które wszyscy się powołują, nie ma wiele wspólnego z tym, co nazywamy wartościami czy ideami europejskimi. Europa w języku europejskim nie znaczy wcale Europa, a Unia Europejska. Oni wszyscy mówią o Europie. Ja myślałem, że mówią o Ajschylosie i Mozarcie, a oni mówią o Barroso. To jest dla nich Europa. Ta cała reszta praktycznie nie istnieje
— mówi prof. Legutko, wskazując, że nawet jeśli się w dyskusji kogoś przyciśnie, to mówi o oświeceniu.
Chrześcijaństwo to wstydliwe dziedzictwo europejskie, o którym lepiej nie mówić
— dodał.
Zastanawiając się nad tym, jaki jest ratunek dla Europy, wskazał na kilka sposobów zatrzymania tego procesu.
Jeden ze sposobów to powstrzymanie procesu federalizacji przez politykę, która by ochroniła suwerenność państwową
— mówił Legutko, wskazując że to element który łączy frakcję konserwatystów i reformatorów. Obie frakcje są zdania, że trzeba trzymać unię z dala od jak największej ilości rzeczy. Podkreśla jednak, że to wymaga czasu.
Odnalezienie przez Europę jej związku z tożsamością, która rozwija się od tysięcy lat to rzecz bardzo trudna i tutaj UE nie ma na szczęście wiele do zrobienia w sensie naprawy, choć może wiele zepsuć
— stwierdził. Dodał, że język którym się dziś posługujemy sprawia, że bardzo trudno dziś odwrócić ten proces. Jak zauważył mieszanie praw człowieka z prawami homoseksualistów uniemożliwia realną dyskusję.
Prof. Legutko odniósł się także polemicznie do stanowiska Bronisława Wildsteina, twierdząc że unia demokratyczna pod pewnymi względami jednak jest demokratyczna, a może nawet hiperdemokratyczna.
To są rządy większościowe. To większość decyduje jak ma być, a że większość jest zawsze taka sama, to wyborcy decydują tak samo. (…) To instytucja skrajnie, konsekwentnie większościowa. My jesteśmy z reguły przegłosowywani
— mówił, wskazując że większość decyduje o wielu sprawach, również o tym jak należy interpretować prawa człowieka.
Demokracja nie jest lekarstwem na choroby Unii. Demokracja większościowa to część chorobowa Unii a nie część terapeutyczna
— podkreślił na koniec prof. Legutko.
mall