– Brakuje wyraźnego sygnału wysłanego Putinowi, że Zachód nie będzie w milczeniu przyglądał się agresji na państwo, w którym po ciężkiej walce zwyciężyły siły demokratyczne i proeuropejskie – mówi w rozmowie z portalem wyborydoparlamentu.eu prof. Ryszard Legutko, poseł PiS do Parlamentu Europejskiego.
Paweł Rydzyński: Udzielona na wniosek Władimira Putina zgoda rosyjskiego parlamentu na wysłanie wojsk na Ukrainę. Niezrealizowana ostatecznie groźba szturmu na całym Krymie. Wystrzelenie pocisku międzykontynentalnego. Mnożące się prowokacje na Krymie i na granicy rosyjsko-ukraińskiej… Jak powinna zareagować Unia na działania władz rosyjskich, które mają miejsce w ostatnich dniach?
Ryszard Legutko: Odpowiedź jest prosta – zdecydowanie. Rosjanie ewidentnie sondują, na ile mogą sobie pozwolić. Albo raczej – na ile pozwoli im Zachód. Dlatego wezwania do rozmów, do negocjacji, które słyszymy ze strony niektórych polityków europejskich, zwłaszcza tych z lewej strony, są dokładnie tym, czego oczekuje Putin i przyznaniem się do słabości.
Wynika z tego, że Pana zdaniem z Unii potrzeba jest wysłanie silnego sygnału, że polityka władz rosyjskich jest nie do zaakceptowania?
Silny sygnał nie tylko ze strony Unii, ale przede wszystkim ze strony NATO może być tym, co zatrzyma imperialistyczne zapędy Władimira Putina. Agresja rosyjska na Krymie – bo trudno to inaczej nazwać – powinna się spotkać ze zdecydowaną reakcją. Mówię tu o sankcjach personalnych wobec rosyjskich decydentów, sankcjach dyplomatycznych, takich jak zawieszenie nie tylko spotkań w ramach np. G8 czy G20, ale także zamrożenie przyszłych szczytów UE-Rosja i współpracy międzyparlamentarnej. Mam też na myśli sankcje ekonomiczne lub nawet – jeżeli sytuacja się nie zmieni – dalej idące kroki, jak np. zamknięcie przez Turcję (i przy wsparciu NATO) cieśniny dardanelskiej dla rosyjskich statków, co miało już miejsce po agresji na Gruzję w 2008 roku. Ten pomysł zgłosił we wtorek Charles Tannock [brytyjski poseł do PE, koordynator spraw zagranicznych z ramienia frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należą też m.in. europosłowie PiS – red.], sądzę że jest on godny rozważenia. Należy również pamiętać, że zgodnie z Memorandum podpisanym w Budapeszcie w 1994 roku, integralność terytorialną Ukrainy zagwarantowały Wielka Brytania, Stany Zjednoczone oraz… Rosja. Pokazuje to oczywiście, jak bardzo fałszywe są międzynarodowe zobowiązania rosyjskie, ale nakłada też pewne obowiązki na naszych głównych sojuszników z NATO.
Czego przede wszystkim według Pana brakuje obecnie w działaniach UE w sprawie Krymu?
Sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie. Brakuje przede wszystkim stanowczości, jak najszybszego spotkania na najwyższym szczeblu zarówno w UE, jak i w NATO. Brakuje wyraźnego sygnału wysłanego Putinowi, że Zachód nie będzie w milczeniu przyglądał się łamaniu zobowiązań międzynarodowych i agresji na państwo, w którym po ciężkiej wewnętrznej walce zwyciężyły siły demokratyczne i proeuropejskie. Historycznie Rosja zawsze respektowała tylko argument siły, a nie siłę argumentu. Dlatego same negocjacje, nie poparte zdecydowanymi działaniami, nie zatrzymają imperialistycznych zapędów Putina.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło : portal Wyborydoparlamentu.eu