Od czasu przejęcia władzy przez Platformę Obywatelską Polska pogrąża się w coraz większej brzydocie życia publicznego. Sukces Platformy polegający na wciągnięciu szerokich rzesz w brutalną wojnę – najbrutalniejszą, jaką znała III RP – z Prawem i Sprawiedliwością nie mógł pozostać bez niszczącego wpływu na naszą wspólnotę.
Nie ma standardu, którego by przez ostatnie lata antykaczystowskiej krucjaty nie złamano, nie ma takiej obrzydliwości, której by osoby publiczne nie wypowiedziały, a której media masowo by nie nagłośniły, nie ma takiego kłamstwa i takiej obelgi rzucanych na Prawo i Sprawiedliwość, których by nie usprawiedliwiano. Nie ma takiego świństwa popełnionego przez Platformę Obywatelską, które nie spotkałoby się bądź z obojętnością, bądź nawet z przychylnością najważniejszych środowisk oraz mediów głównego nurtu. Nie ma takiego absurdalnego argumentu, którego nie mogliby użyć sędziowie polscy, by pognębić ludzi związanych z prawą stroną, ani takiego ośmieszającego prawo i szkodliwego dla życia publicznego orzeczenia, którego nie mogliby wydać, o ile tylko posłużyć może jako nauczka wymierzona ludziom związanym lub kojarzonym z Prawem i Sprawiedliwością. Nie ma takiego stopnia nierzetelności w informowaniu i ocenianiu współczesnej Polski, którego nie mogłyby osiągnąć dzisiejsze media głównego nurtu. Nie ma takiej bezczelności propagandowej rządu i Platformy, której media te by nie zaakceptowały, ani takiego nieuczciwego triku, którego by nie zastosowały, by wykrzywić, ośmieszyć i wyciszyć merytoryczny przekaz Prawa i Sprawiedliwości. W dwadzieścia kilka lat po upadku PRL-u i uzyskaniu niepodległości nie było jeszcze w Polsce takiego nagromadzenia kłamstwa, mistyfikacji, brutalności i politycznego paskudztwa.
Zły geniusz PO
Platforma Obywatelska – najbardziej cyniczna ze wszystkich partii, które dotąd rządziły Polską – jest pod jednym względem tknięta geniuszem. Potrafiła wydobyć i do własnych celów użyć najgorsze cechy społeczeństwa polskiego. Doprowadziła więc do masowej eksplozji chamstwa. Gdy Platforma przejęła władzę, polskie chamstwo otrzymało jasny sygnał: teraz już można i nie ma żadnych ograniczeń. W wielkim polowaniu na Prawo i Sprawiedliwość oraz na prawicę wszystkie środki są dozwolone. Po Prawie i Sprawiedliwości przyszła kolej na Kościół, który zbiera razy, jakich nie otrzymywał nawet przez rządzących III RP postkomunistów.
Ale w promocji chamstwa Platforma uczyniła coś więcej. Uruchomiła umysły elit III RP na rzecz jego usprawiedliwienia. Różne tuzy polskiej kultury i subkultury nagle poczuły serdeczną więź z chamami. Palikot, Kutz, Niesiołowski, Bartoszewski i tuziny innych platformersów, których nazwisk nie próbuję nawet spamiętać, okazały się nie dziwolągami, lecz typami odsłaniającymi prawdziwe pokłady duszy polskich akademików, noblistów, artystów. Polski autorytet moralny pokazał, że ma naturę Palikota, a pokazawszy ją, wcale się nie zawstydził. Zły geniusz Platformy sprawił też, że Polskę zalał kundlizm o wymiarach trudnych do wyobrażenia. Czy ktokolwiek mógłby przypuszczać, że Polacy – nie wszyscy, lecz dobre kilka milionów – przejdą do porządku dziennego nad niebywałymi skandalami związanymi z pochówkiem ofiar Smoleńska? Jeszcze kilka lat temu, gdyby powiedziano Polakom, że mają w pogardzie obowiązki wobec zmarłych, że będą ubliżali tym, których zmarłych bliskich potraktowano jak worki śmieci, zapewne by się oburzyli. Dzisiaj zobojętnieli na fakt, że czyjeś ciało z błogosławieństwem państwa pochowano w cudzym grobie, że czyjeś szczątki poniewierają się w błocie, że urzędnicy państwowi kłamią lub nie są w stanie zadbać o najbardziej elementarne obowiązki wobec zmarłych.
Fala polskiej marności
Nie są to oczywiście rzeczy, które umykają uwagi wyborców. Oceny Platformy są coraz niższe, lecz ciągle ogromna rzesza Polaków chce na nią głosować. Wiele wskazuje na to, że przyszłe wybory wygra Prawo i Sprawiedliwość. Czy będzie to początek zmian na lepsze? Czy kolejne wybory będą zatem – jak wielu ma nadzieję – typowym przykładem demokratycznego wahadła, kiedy to większość wyborców zdegustowana ekipą rządzącą powołuje do władzy opozycję? Odsunięcie Platformy od władzy, jakkolwiek jest warunkiem kluczowym, nie rozwiązuje problemu. Wszystkie upiory, które Platformie tak łatwo udało się wypuścić w roku 2005, zapewne nie znikną i nawet po porażce PO będzie mogła nadal z ich pomocą pobudzić kolejną falę polskiej marności.
Gdybym miał określić podstawową przyczynę tłumaczącą relatywną łatwość, z jaką udało się Polskę zdemoralizować, to wskazałbym na uwiąd ducha suwerenności, którego efektem jest nasza nadmierna zewnątrzsterowność.
Wzmocnienie suwerennościowego i wewnątrzsterownego nastawienia Polaków do otaczającego świata wydaje się programem zgodnym ze zdrowym rozsądkiem i z tym elementarnym poczuciem godności, którego oczekuje się od wszystkich narodów chcących odegrać jakąś rolę w zarządzaniu własnymi sprawami. A jednak tego wzmocnienia Polacy – na razie – nie chcą. Oczekują, że przyszły rząd ograniczy korupcję, zwiększy skuteczność, poprawi transport i infrastrukturę, lecz wszystkie te rzeczy, nawet jeśli zostaną z sukcesem przeprowadzone, mogą się okazać niewystarczające, jeśli przeciwnikom politycznym uda się podtrzymać przekonanie, że polska polityka winna być raczej wizerunkowa niż realna.
Skonsolidowana kontrelita
Polacy – niestety – ciągle przedkładają korzystny wizerunek nad korzystny stan rzeczy, ciągle wolą paciorki rozdawane przez wielkich i sławnych niż realną korzyść, ciągle raczej wybiorą konformizm, niż zaryzykują dbanie o własny interes. Dlatego – niestety – wielu z nich nadal przedkłada platformerski bajzel nad PiS-owski republikanizm. Zresztą jednym z najbardziej demoralizujących skutków rządów Platformy jest zdeprecjonowanie programów naprawy państwa. Taka naprawa kojarzy się dziś ze znienawidzoną przez wielu ideą IV Rzeczypospolitej. Nie znaczy to wcale, że w ciągu ostatnich lat nic się nie zmieniło. Mimo brutalizacji życia publicznego spowodowanego polityką Platformy Obywatelskiej rzeczy rokują lepiej niż na początku lat dziewięćdziesiątych. Ta druga Polska, bardziej suwerennościowa i wewnątrzsterowna, jest silniejsza, lepiej zorganizowana, świadoma celów i trudności, które musi pokonać. Ujawniła się i skonsolidowała kontrelita, znacznie sprawniejsza intelektualnie i dojrzalsza niż elita III RP. Jest coraz liczniejsza rzesza odpowiedzialnych dziennikarzy, którzy mają dość zdegenerowania głównych mediów i którym sprawy polskiego państwa leżą na sercu. Ale rzeczywiste warunki zmiany w Polsce nie nastąpią w momencie stworzenia arytmetycznej większości, która odsunie Platformę od władzy. Takie warunki powstaną dopiero wtedy, gdy za tą arytmetyczną większością wyborców pójdzie masowa niezgoda na stan zdemoralizowania, w jakim obecnie się znaleźliśmy.