Prof. Ryszard Legutko dla Gazety Polskiej Codziennie

Czy Jan Paweł II odnowił oblicze tej ziemi? Każdy, kto przeżył pierwszą wizytę Ojca Świętego w Polsce w roku 1979, odpowiedzieć musi twierdząco. W ciągu kilku dni, a tak naprawdę kilku godzin, Polska zmieniła się tak bardzo, że pełne rezygnacji trwanie w systemie komunistycznym przestało już być możliwe. Papież obudził Polaków, dał im nadzieję i tchnął w nich ducha. Upadek starego reżimu był tego pośrednią, lecz konieczną konsekwencją.

Ale czy Jan Paweł II odnowił oblicze tej ziemi w dłuższej perspektywie czasowej? Czy jego odnowa ostała się również w nowym ustroju i w nowej rzeczywistości? Odpowiedź na to pytanie nie jest już tak jednoznaczna. Kto pamięta pierwszą pielgrzymkę papieską już w nowym ustroju, gdy Ojciec Święty przestrzegał nas przed nowymi wyzwaniami i pouczał w tonie raczej surowym, ten zapewne również pamięta stosunkowo chłodne przyjęcie jego nauk. W nowym ustroju nauczanie papieskie nie spotykało się już z taką przychylnością.

Ktoś kiedyś użył wyrażenia „pokolenie JP II” dla określenia trwałego wpływu Ojca Świętego na tych Polaków, którzy dorastali w czasie jego pontyfikatu. Czy pokolenie JP II rzeczywiście istnieje? Czy kiedykolwiek istniało? I tu odpowiedź nie jest prosta. Chłodne przyjęcie nauk papieskich zaraz po upadku komunizmu miało i tę konsekwencję, że wpływ pontyfikatu na kolejne pokolenia młodych ludzi niekoniecznie był tak wielki, jak sądzili optymiści.

Ale twierdzenie – tak często powtarzane przez nasze laickie oświecone elity – że papież nie wywarł trwałego wpływu na Polaków, że pokolenia JP II nigdy nie było i że młyny modernizacyjne powodują nieuchronnie sekularyzację lub religijność innego rodzaju, bardziej liberalną i heterodoksyjną, niż ta, której oczekiwał od nas papież, także jest fałszywe.

Dwie grupy

Nie przeczę, że niemała część Polaków dała się ponieść temu nurtowi, który naszym oświeconym elitom tak się podoba, i nie przeczę, że stało się to przez odrzucenie tych zobowiązań, które nałożył na nas Ojciec Święty w czasie swojego pontyfikatu. Trudno również zaprzeczyć, że wielka część naszych elit – ta, która jeszcze w latach 80. wydawała się papieżem zafascynowana – szybko później rozstała się z jego naukami i to równie łatwo, jak je wcześniej przyjęła. Twierdzę jednak, że była to decyzja zła i że w jej konsekwencji wiele niedobrych rzeczy spotyka nasz kraj. Twierdzę także, że wielu Polaków temu nurtowi się nie poddało i że pozostało wiernych papieskim zobowiązaniom. Twierdzę też, że ta druga grupa wierna Janowi Pawłowi II jest silna i że od jej dobitnej obecności w życiu publicznym zależy dalsze istnienie i rozwój Polski. W tym więc ograniczonym, ale wyraźnym sensie pokolenia JP II istnieją i będą istniały tak długo, jak długo owe zobowiązania będą kierowały naszym myśleniem i postępowaniem. 
Jakie są te zobowiązania, które oddzielają Polaków pozostających w obrębie nauczania papieskiego od tych, którzy temu nauczaniu wypowiedzieli posłuszeństwo? Ten podział – dodam – nie jest wcale równoznaczny z podziałem na katolików i niekatolików ani nawet z podziałem na wierzących i niewierzących.

Błąd antropologiczny

Wymieńmy kilka wątków tego nauczania. Po pierwsze, twierdził papież, że Polski, jej historii, jej ducha, jej przeznaczenia nie można pojąć bez Chrystusa. Kiedyś słowa te spotykały się z entuzjastyczną aprobatą. Dziś myśl w nich zawarta ma licznych, hałaśliwych i odrażająco wulgarnych wrogów.

żródło : Gazeta Polska Codziennie, wydanie z dnia 26 kwietnia 2014 r.

Podziel się swoją opinią

Zapisz się do newslettera

Dołącz do naszej społeczności, aby być jednym z pierwszych informowanych o moich inicjatywach, projektach i działaniach w Parlamencie Europejskim - zapisz się teraz do newslettera!