Prof. Legutko: W Unii Europejskiej nie obowiązują dziś żadne zasady, dlatego obowiązuje siła

„Premier Morawiecki słusznie powiedział, że oni sobie mogą ustalać „na lewo” różne rzeczy, ale my tego nie możemy przyjąć. Nie ma woli społecznej i demokratycznego przyzwolenia na to. Ten sprzeciw wybrzmiał i bardzo dobrze, choć oczywiście będą próby dalszego naciskania na Polskę – mówi portalowi wPolityce.pl europoseł PiS prof. Ryszard Legutko.

Polska sprzeciwa się mechanizmowi przymusowej relokacji migrantów, a premier Mateusz Morawiecki podczas posiedzenia Rady Europejskiej w Brukseli stanowczo wyraził ten sprzeciw. Mimo to pojawiają się opinie (m.in. w Deutsche Welle), że szef polskiego rządu poniósł porażkę.

Czy Polska i Węgry w swoim sprzeciwie wobec „obowiązkowej solidarności”? Na to pytanie odpowiada mi europoseł Prawa i Sprawiedliwości prof. Ryszard Legutko.

Problem z Unią jest taki, że nie obowiązują tam żadne zasady. A skoro nie obowiązują zasady, to obowiązuje siła i właśnie dlatego metodą większościową przeforsowano „pakt migracyjny”. Co prawda jest coś takiego w Traktacie o funkcjonowaniu UE, jak wspólna polityka migracyjna, tyle że wyraźnie tam napisano, że w kwestii napływu obywateli państw trzecich decydują państwa członkowskie Unii i że nie ma tutaj jakiejkolwiek harmonizacji

— ocenia polityk.

Poza tym są jeszcze wcześniejsze decyzje Rady. Tymczasem szwedzka prezydencja, razem z tą socjalistyczną szwedzką komisarz, uznali, że trzeba jeszcze raz tę sprawę postawić, aby Szwecja miała jakiś sukces. Tym bardziej, że kraje, które – za sprawą polityki Angeli Merkel – dostały sporą liczbę imigrantów, są cały czas tym zainteresowane i chciałyby odsyłać ich teraz do innych krajów, przede wszystkim Europy Wschodniej

— dodaje.

Premier Morawiecki słusznie powiedział, że oni sobie mogą ustalać „na lewo” różne rzeczy, ale my tego nie możemy przyjąć. Nie ma woli społecznej i demokratycznego przyzwolenia na to. Ten sprzeciw wybrzmiał i bardzo dobrze, choć oczywiście będą próby dalszego naciskania na Polskę

— podkreśla.

Trzeba również zwrócić uwagę, że cała sprawa jest bardzo mocno podejrzana także ze statusowych punktów widzenia. Jeśli bowiem mielibyśmy przyjąć 1000 czy 2000 migrantów, to skąd oni by się wzięli? Zostaliby przysłani z Niemiec czy Francji w zaplombowanych wagonach? I co mielibyśmy później robić z tymi ludźmi, skoro oni nie chcą być w Polsce? Trzymać ich w zamknięciu? To jakiś zupełnie chory pomysł

— ocenia prof. Legutko.

Dziś słyszymy, że nikt nie chce nam niczego narzucać, że nie wymaga się od nas przyjęcia bardzo dużej liczby osób, a nawet – że ze względu na pomoc, której udzieliliśmy Ukrainie, możemy spodziewać się od KE ulg. Czy rzeczywiście tak jest?

Próbuje się przekonać nas, że Polska może być w jakiś sposób zwolniona z tego, ale na to też nie możemy pójść. Oznaczałoby to bowiem oddanie kompetencji Komisji, żeby łaskawie się zgodziła

— wskazuje mój rozmówca.

A do tego nie wiemy oczywiście, czy KE wyraziłaby zgodę.

Raczej nie

— odpowiada prof. Legutko.

Dlatego w tym przypadku referendum jest rozwiązaniem. Jeśli Polacy opowiedzą się wyraźnie przeciw, to Komisja może sobie sama sprowadzać migrantów do Brukseli, ilu tylko chce

— mówi.

Zwróciłbym także uwagę na różnicę w „cenie” uchodźcy z Ukrainy i z krajów spoza Europy. Ten spoza Europy wart jest ponad 20 tys. euro, a uchodźca z Ukrainy – niecałe 100, bo tyle dostaliśmy pomocy unijnej. To jest w ogóle jakieś horrendum, które pokazuje, że ta grupa trzymająca władzę w Unii Europejskiej jest kompletnie zdemoralizowana i nie liczy się już z żadnymi względami przyzwoitości

— dodaje polityk.

Czekają nas w każdym razie dalsze boje, ale dobrze, że to wybrzmiało i nie może być tak, że kanclerz Scholz mówi: „Nic nie można zrobić, sprawa jest już załatwiona”. Nie jest załatwiona, a dopóki te partie będą przy władzy, to nie będzie załatwiona

— zaznacza.

Czy mamy jakiekolwiek szanse, żeby nie uczestniczyć w tej „obowiązkowej solidarności”?

Jeżeli powiemy, że nie – to nie. Będą oczywiście się srożyć, wymyślać różne rzeczy, ale musimy pamiętać, że zawsze jest Trybunał Sprawiedliwości – niezawodny w takich sprawach. Zapewne jak zawsze będzie przeciwko nam i innym krajom Europy Wschodniej. Może straszyć karami, ale tu są dwie sprawy absolutnie podstawowe: suwerenność i struktura demograficzna polskiego społeczeństwa. W tych kluczowych kwestiach nie można się poddawać

— puentuje prof. Ryszard Legutko.

Podziel się swoją opinią

Zapisz się do newslettera

Dołącz do naszej społeczności, aby być jednym z pierwszych informowanych o moich inicjatywach, projektach i działaniach w Parlamencie Europejskim - zapisz się teraz do newslettera!