Tu się stwarza iluzje, że w Unii Europejskiej są powszechne wybory, wobec tego jest mandat. 650 posłów wypowiada się na temat kraju, nie mając absolutnie żadnej legitymacji – komentował rezolucję Parlamentu Europejskiego w sprawie praworządności w Polsce europoseł PiS Ryszard Legutko.
Parlament Europejski przyjął w czwartek rezolucję ws. wyroku polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Przygotowało ją pięć frakcji w PE – EPL, Socjaliści i Demokraci, Zieloni, Odnowić Europę i Lewica.
PE wyraża w niej „głębokie zaniepokojenie, że ta decyzja polskiego TK może stanowić niebezpieczny precedens”. Zwraca uwagę na rosnące wyzwania, „jakie w tym zakresie stawiają krajowe trybunały konstytucyjne i niektórzy politycy”, i wzywa państwa członkowskie do „poszanowania kluczowej roli TSUE i przestrzegania jego orzeczeń”.
W rezolucji czytamy, że jej autorzy „ubolewają nad faktem, że inicjatywa zakwestionowania pierwszeństwa prawa UE nad ustawodawstwem krajowym została podjęta przez obecnego premiera Polski”. Nazywają to „jednostronną decyzją kwestionującą ramy prawne UE”.
Wyrażają też „uznanie dla dziesiątek tysięcy obywateli polskich za wychodzenie na ulice w pokojowych, masowych protestach, walczących o swoje prawa i wolności jako obywateli europejskich, oraz podzielają ich pragnienie silnej, demokratycznej Polski w sercu projektu europejskiego”.
– Jest to dokument prawnie bezwartościowy – ocenił w programie „#Jedziemy” w TVP Info europoseł Ryszard Legutko. Polityk zaznaczył, że dokument politycznie „ma pewną wagę”.
Europoseł PiS mówił, że Parlament Europejski, „patrząc racjonalnie, to izba szaleństwa, bo to izba składająca się z posłów niemających żadnej odpowiedzialności”. –To szaleństwo, które emanuje z tej izby, polityczne szaleństwo, przekłada się na atmosferę w Europie. A także w tych sferach politycznych – powiedział Legutko. Zaznaczył, że od samego początku podkreślał, że celem tych działań jest obalenie polskiego rządu. – To stała się normalną wykładnią – wskazywał.
Jego zdaniem jeszcze kilka lat temu coś takiego było nie do pomyślenia „i tę arbitralność, brutalność polityczną, wprowadził PE, to jest izba szaleństwa, ale szalenie szkodliwa i ona zrobiła wiele dla destrukcji szacunku dla prawa”.
Mówił też, że słuszne są analogie z Targowicą. – PE ma 700 posłów i 650 z nich nie ma żadnego mandatu polskiego i decyduje o polskich sprawach – komentował. – Polega to na tym, że tu się stwarza iluzje, że tu są powszechne wybory, wobec tego jest mandat, 650 posłów wypowiada się na temat kraju nie mając absolutnie żadnej legitymacji – podkreślał.
Przypominał też, że ostatnio PE wypowiadał się na temat Teksasu. – Mogą też podobną rezolucję dot. wysp Cooka wypreparować. Cała ta konstrukcja jest wadliwa, teraz te wady się ujawniają w przerażającym tempie – mówił.
Europoseł PiS wskazywał też, że to, co słyszymy niemal codziennie, „jedność w różnorodności”, to jest „kosmiczna mistyfikacja”. – Oni są organicznie niezdolni do zaakceptowania różnic, a jeżeli są niezdolni, to działa wyłącznie brutalna siła – powiedział.
Źródło : TVP Info