Polska jest na fali rozwoju gospodarczego. Pomimo globalnych problemów doganiamy Europę. Szybki rozwój naszego kraju jest sytuacją trudną do zaakceptowania przez niemieckich polityków. – Niemcy chcą, żebyśmy nadal byli „łatwi w hodowli”. Właśnie z tego wynika brutalny język, jakiego używa Manfred Weber – przyznaje profesor Ryszard Legutko, eurodeputowany PiS.
Pomimo trudnej sytuacji politycznej w Europie wywołanej pandemią i wojną na Ukrainie sytuacja gospodarcza w Polsce jest stabilna. Dzięki rozsądnej polityce gospodarczej prowadzonej przez rząd Polska odnotowała ogromny wzrost gospodarczy.
Plan na lata
Na długo przed kryzysem, tuż po zmianie władzy w wyborach w 2015 r., w Polsce został przygotowany i natychmiast wdrożony ogólnorozwojowy i długofalowy plan rozwoju gospodarczego i ekonomicznego. Realizowane są wysokobudżetowe inwestycje i programy społeczne, których celem jest wprowadzenie Polaków na jeszcze wyższy poziom życia. Z przeprowadzonych analiz wynika, że od 2015 r. poziom życia w Polsce wzrósł i zbliżył się do poziomu średniej unijnej.
Programy społeczne
W kraju podniosła się stawka minimalnego wynagrodzenia. Rząd zaproponował zerowy PIT dla młodych. Wprowadzono wsparcie finansowe dla emerytów w postaci dodatkowych wypłat i darmowych leków. Dzięki pakietom społecznym, które obowiązują od 8 lat, wsparcie otrzymały polskie rodziny. Mamy rekordowo niskie bezrobocie, a wskaźnik ubóstwa wśród dzieci jest najniższy w Europie.
Inwestycje
Ponadto zgodnie z zapowiedzią ukończona została część z zaplanowanych inwestycji. Przekop Mierzei Wiślanej ułatwia żeglugę po Zalewie Wiślanym i w głąb kraju. Uruchomiono Baltic Pipe, który obok farmy wiatrowej Baltic Power stanowi ważny element naszego bezpieczeństwa energetycznego. Właśnie został otwarty kryty przejazd pod Świną. Kierowcom szybciej podróżuje się dzięki tunelowi pod Zakopianką. Trwa budowa trasy Via Carpatia, która połączy Europę Północną z Południową, i Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Modernizacja armii
Rośnie potencjał naszej armii. Wojsko Polskie jest modernizowane i wciąż wzmacniane nowymi zakupami. Zgodnie z obietnicami umocniona została wschodnia flanka NATO. Na terenie kraju ulokowane zostały bazy wojskowe, w których razem z Polakami stacjonują żołnierze Sojuszu Północnoatlantyckiego. Wschodnia granica została zabezpieczona przez budowę zapory elektronicznej na odcinku granicznym z Białorusią.
Po latach nieudolnych rządów koalicji PO-PSL, dla której jedynym ratunkiem na poprawę sytuacji gospodarczej była wyprzedaż wszystkiego – a pieniędzy i tak nie było – Polacy nie muszą już „brać kredytów” i szukać pracy przy zbiorze szparagów w Niemczech.
Złe wspomnienia
Wynik wyborów w 2015 i 2019 r. był najlepszym podsumowaniem rządów PO-PSL. Słowa Manfreda Webera przywołują jednak złe wspomnienia i mogą świadczyć o tym, że na jesieni, jeśli wygra Platforma Obywatelska, główne decyzje dotyczące Polski zaczną być podejmowane w porozumieniu z Berlinem.
Przewodniczący EPL Manfred Weber w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung” stwierdził otwarcie: „Jesteśmy [EPL – red.] jedyną siłą, która może zastąpić PiS w Polsce i poprowadzić ten kraj z powrotem do Europy”.
„Weber wiedział, co mówi”
Wypowiedź Manfreda Webera można potraktować jako prosty komunikat: „Nie potrzebujemy silnej Polski. Jej rozwój nie jest nam do niczego potrzebny”. Dla Webera liczy się przede wszystkim sytuacja gospodarcza Niemiec. Gwarantem realizacji tych planów jest Platforma Obywatelska, która ma być „zaporą ogniową dla rządów Prawa i Sprawiedliwości”.
Oświadczenie szefa EPL skomentowała Beata Szydło. „Weber wiedział, co mówi i po co. A Platforma to dla niego tylko użyteczne pionki w walce o geopolityczne interesy” – napisała na Twitterze była premier.
Gra o rząd dusz
Słowa Manfreda Webera inaczej postrzega Sławomir Sowiński, profesor UKSW.
– W mojej ocenie to jest wypowiedź na pewno niestosowna, nieroztropna i niedostosowana do naprawdę dobrych relacji polsko-niemieckich, które budujemy po 1989 r. – powiedział politolog. Jak zaznaczył „nie należy jakoś tych słów nadinterpretować i wyciągać z nich zbyt daleko idących wniosków”. – Manfred Weber nie pełni w tej chwili żadnych funkcji państwowych. Jest politykiem niemieckiej opozycyjnej CSU.
Profesor odczytuje wypowiedź Webera, jako „pewną strategiczną grę o prawicowy rząd dusz w Parlamencie Europejskim, rywalizację z EKR o środowiska konserwatywne, którą EPL rozpoczyna w związku z przyszłorocznymi wyborami do tej instytucji”. – Te słowa nie są na pewno zręczne czy akceptowalne, ale moim zdaniem to nie jest żaden oficjalny sygnał, że Niemcy chcą ingerować w wybory w Polsce – powiedział profesor Sowiński.
Ingerencja w wybory
Jednak jak twierdzi europoseł EKR prof. Ryszard Legutko, Europejska Partia Ludowa to jest partia, która bardzo zaciekle walczy z polskim rządem i to nie jest pierwszy wybryk Webera ani innych ważnych w tej partii ludzi. Szczególne w jego słowach jest, jak mówi, to, że ta partia decyduje się ingerować w wybory.
– Manfred Weber jest politykiem z Bawarii i nie ma żadnej legitymacji, żeby ingerować w proces wyborczy w Polsce. Ani konstytucja, ani traktaty czegoś takiego nie przewidują i żaden kraj by się na taki zapis nie zgodził. Jeśli Weber uznał, że może teraz ingerować w proces wyborczy, to zapewne będzie ingerował również po wyborach, gdyby jego faworyci mieli wygrać – ocenia europoseł.
Zapora ogniowa, czyli izolacja
W wypowiedzi Webera pada słowo firewall – zapora ogniowa. Ingerencją – według prof. Legutki – jest próba zastraszenia polskich wyborców. „Jeśli będziecie głosować na PiS, to wasza partia i wasz rząd znajdzie się za kordonem sanitarnym”.
– Kordon sanitarny to stara praktyka izolowania w Parlamencie Europejskim pewnych grup politycznych. Ich przedstawiciele nie są wybierani na żadne stanowiska, ich wnioski są odrzucane i grupy te nie mają wpływu nawet na sprawy administracyjne – tłumaczy.
To jest praktyka skandaliczna, skrajnie antydemokratyczna, ale coraz chętniej stosowana. Weber chciałby jej użyć przeciw Polsce.
Brutalna wypowiedź
To wypowiedź niezwykle brutalna – rzeczywiście niestosowna, nieroztropna i niedostosowana do naprawdę dobrych relacji polsko-niemieckich – lecz brutalna. I taka jest dzisiaj polityka europejska z jej arbitralnością, karaniem niepokornych, ingerencją w sprawy wewnętrzne, pogardą dla prawa. Weber to nie pojedynczy przypadek, lecz ilustracja funkcjonowania całego systemu – przypomina prof. Legutko.
– Relacje polsko-niemieckie nie były tak naprawdę dobre po 1989 r., bo opierały się na asymetrii. Niemcy uznały się za naszego protektora i nadal uważają, że muszą się nami opiekować – zaznacza europoseł EKR.
– Kiedy jednak następuje z naszej strony reakcja niechęci i gdy mówimy, że sobie tego nie życzymy, że to narusza polskie interesy, to Niemcy reagują irytacją, gniewem i agresją. A przykładów naruszania polskich interesów było bardzo wiele.
Ulubiony polityk Merkel
– Zdarzyło mi się uczestniczyć w rozmowach z Angelą Merkel i mogłem widzieć, jak pani kanclerz zbywała nasze zastrzeżenia do Nord Streamu. Relacje polsko-niemieckie może były dobre z punktu widzenia niemieckiego, ale niekoniecznie z punktu widzenia polskiego – podkreśla europoseł i dodaje, że „właśnie dlatego Tusk był takim ulubionym politykiem”. – On praktycznie robił to, co rząd niemiecki chciał.
Prof. Legutko przypomina, że kiedyś wobec odchodzącego z urzędu premiera Donalda Tuska „Der Spiegel” użył sformułowania „łatwy w hodowli”.
– Niemcy właśnie tego chcą, żebyśmy tacy byli – łatwi w hodowli. I właśnie z tego wynika brutalny język, jakiego używa Manfred Weber – przyznaje eurodeputowany.
Wypowiedź Webera „ilustruje nową wersję doktryny Breżniewa, jaką dzisiaj przyjęły elity liberalno-lewicowe w Unii”.
– W praktyce polega ona na tym, że „państwa tzw. nowej Europy o rządach konserwatywnych mają ograniczoną suwerenność i nie wolno im wychodzić poza pewne granice, bo wtedy są karane, strofowane, grozi się im i je szantażuje” – podsumował profesor Legutko.