„Polska w związku z wojną na Ukrainie stała się krajem, o którym się generalnie dobrze mówi, nie tylko dlatego, że ostrzegaliśmy przed Rosją, ale także dlatego, że przyjmujemy uchodźców z Ukrainy. Zatem aby przypadkiem rząd konserwatywny w Polsce nie urósł, to trzeba prowadzić kolejne ataki i to się robi. To, co opowiadał Reynders, to coś niebywałego” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Ryszard Legutko, europoseł PiS, odnosząc się do debaty w PE nt. procedury art. 7 wobec Polski i Węgier.
wPolityce.pl: W Parlamencie Europejskim odbyła się kolejna debata na temat procedury art. 7 wobec Polski i Węgier. Komisarz Reynders podkreślał, że Polska i Węgry nie zrobiły postępu ws. zapewnienia praworządności. Poza tym debata odbyła się w Narodowe Święto Trzeciego Maja. Jaki jest cel organizowania takiej debaty, skoro argumenty europosłów krytykujących Polskę i Węgry już dawno wybrzmiały?
Prof. Ryszard Legutko: Przede wszystkim to nie była żadna debata, tylko kolejna odsłona zimnej wojny jaką prowadzi UE wobec Polski i polskiego rządu. To polega na tym, że wychodzą wszyscy po kolei na mównicę i mówią różne okropne rzeczy, ciągle te same. Chodzi o to, by utrudnić życie polskiemu rządowi, a najlepiej obalić go. To też pokazuje, jakie są priorytety UE. Polska w związku z wojną na Ukrainie stała się krajem, o którym się generalnie dobrze mówi, nie tylko dlatego, że ostrzegaliśmy przed Rosją, ale także dlatego, że przyjmujemy uchodźców z Ukrainy. Zatem aby przypadkiem rząd konserwatywny w Polsce nie urósł, to trzeba prowadzić kolejne ataki i to się robi. To, co opowiadał Reynders, to coś niebywałego.
„Ponieważ każemy Rosji respektować prawo międzynarodowe, musimy również wykonać własną pracę domową w Unii Europejskiej. Nie może być u nas jakiegokolwiek łamania praworządności” – mówił między innymi Didier Reynders.
Tak, mówił że Putin łamie prawo, a w Polsce też się łamie prawo, zatem coś trzeba zrobić. To jest rzecz niebywała. Ten człowiek był ministrem w belgijskim rządzie, został zrzucony na spadochronie do Komisji Europejskiej i teraz się wymądrza, grozi polskiemu rządowi. Czuje się, jak jakiś wicecesarz, który ma pod opieką jakąś prowincję i jest z niej niezadowolony, w związku z tym grozi, co zrobi, jeśli ona się nie poprawi. To jest niebywałe. Człowiek, który ma znikomą legitymację demokratyczną, bo został powołany za zgodą Parlamentu Europejskiego, śmie stawiać się ponad instytucjami demokratycznymi. Oni już nawykli do takiego zachowania. Na przykład Ursula von der Leyen mówi: „Polski parlament musi…”. Polski parlament musi, bo Ursula von der Leyen każe? Ich walka o rządy prawa polega na tym, że ludzie bez legitymacji demokratycznej wywierają niebywałą presję na instytucje demokratyczne. To jest naprawdę skandal.
Występujący podczas debaty wyrażali jednak żal, że nie przyszedł na nią przedstawiciel Rady UE. Debata o Polsce i Węgrzech nie cieszy się zainteresowaniem Rady UE?
To jest tak, że jest pewien stan napięcia pomiędzy instytucjami UE, przede wszystkim między PE a Radą UE. Sala plenarna wygląda tak, że jest podwyższenie, gdzie przewodniczący PE prowadzi obrady, po lewej stronie jest miejsce dla kogoś z KE, a po prawej dla przedstawiciela Rady UE. Z KE zawsze ktoś tam jest, a po prawej stronie prawie zawsze nie ma nikogo. Zatem zwłaszcza federaliści w PE, którzy uważają, że Parlament Europejski jest niezwykle ważny, to ciągle wyrażają oburzenie, że Rada UE traktuje ich z pogardą. Natomiast ataki na Polskę biorą się stąd, że mamy do czynienia z rosnącym poziomem despotyzmu w UE. Jest „nieświęte przymierze” środowisk lewicowych w PE, które nie tolerują żadnego odmiennego punktu widzenia. Dla nich śmiertelnym wrogiem są rządy konserwatywne w Europie.
A obecnie nie jest tak, że jednak Władimir Putin jest tym wrogiem numer jeden także dla instytucji UE?
Putin też, ale tak naprawdę jakby mieli do wyboru co jest pilniejsze i ważniejsze, to oczywiście wybraliby „ustrzelenie” Polski i Węgier, a następnie oddanie ich pod kontrolę „słusznych” sił. Przykro mi, ale taki jest ich sposób patrzenia.
Czy z debaty w PE wynika coś konkretnego, realnego, czy to tylko kolejna z serii tego typu debat?
To będzie trwało, bo dla nich najważniejsze tematy to zielona energia, aborcja i grillowanie Polski oraz Węgier. To są priorytety, a gdzieś dalej jest może wojna na Ukrainie.
Rozmawiał Adam Stankiewicz