To podobna sytuacja jak w czasach głębokiej komuny – w obawie o stanowisko mówiono, że trzeba iść na ten pochód pierwszomajowy, trzeba wywijać tym sztandarem. I tak samo pan Bix Aliu chodzi dzisiaj w „pochodzie pierwszomajowym” i wywija tą szturmówką, choć już nie czerwoną, tylko tęczową – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl europoseł PiS, prof. Ryszard Legutko.
wPolityce.pl: Amerykańska ambasada w Polsce opublikowała emocjonalny spot poświęcony sytuacji osób LGBT. To już kolejne tego rodzaju działanie, zwłaszcza ze strony charge d’affaires, Bixa Aliu.
prof. Ryszard Legutko: Od pewnego czasu możemy obserwować ambasadorów krajów zachodnioeuropejskich i Stanów Zjednoczonych, którzy zachowują się w Polsce karygodnie. Zachowanie charge d’affaires ambasady USA potwierdza najgorsze stereotypy antyamerykańskie, takie jak arogancja, kompletne nieliczenie się z wrażliwością kraju, w którym się jest, łamanie reguł.
Obserwujemy jakąś kompletną aberrację z tą kampanią prohomoseksualną na świecie. W obronie tych organizacji LGBT i ich ideologii – bo to jest ideologia i to bardzo prymitywna – występują wszystkie największe siły polityczne świata: instytucje europejskie, rządy większości krajów, największe korporacje, banki, media – praktycznie wszyscy. W tej kampanii śmią głosić tezę, że homoseksualiści są grupą dyskryminowaną. Gdyby jedna tysięczna energii, która idzie w tego typu akcje poszła np. w obronę chrześcijan, którzy są najbardziej prześladowaną, a w niektórych krajach nawet mordowaną grupą na świecie, to udałoby się ocalić wiele istnień. Tymczasem ta akcja trafia w kompletną próżnię, jest zupełnie zbędna, bo skierowana w złą stronę.
Pan charge d’affaires i jego koledzy powinni wiedzieć, jak wygląda sytuacja osób homoseksualnych w Polsce. Wystarczy spojrzeć na dane OBWE, ostatnie dane na rok 2019 r. Okazuje się, że Polska jest krajem, gdzie liczba incydentów związanych z agresją wobec osób homoseksualnych jest jedną z najniższych w Europie – było 16 takich przypadków, w porównaniu z blisko 600 przypadkami w Holandii czy prawie 200 w Niemczech. Polska jest jednym z najbardziej bezpiecznych krajów dla osób o preferencjach homoseksualnych.
Czy zatem chodzi tylko – jak często przekonują środowiska LGBT – o „podstawowe prawa”, szacunek i bezpieczeństwo, czy może również o coś więcej – np. konkretne zmiany w prawie?
Nie ma to nic wspólnego z jakimkolwiek prześladowaniem, za to ma wiele wspólnego z wymuszaniem na Polsce zmiany prawa, ale również zmiany obyczajowości. Próbuje się zmusić Polskę do wprowadzenia wszystkich tych absurdalnych regulacji obowiązujących w innych krajach, regulacji, które w żadne sposób nie przekładają się na stosunek do homoseksualistów. W moim przekonaniu wszystkim tym ludziom, którzy chodzą w paradach, wieszają tęczowe flagi, wszyscy ci ambasadorowie, wliczając nieszczęsnego charge d’affaires, który wypisuje te swoje głupie tweety, nie chodzi o bezpieczeństwo osób homoseksualnych, myślę, że nawet mogliby przeboleć, gdybyśmy mieli taką sytuację jak w Holandii, byle by były homozwiązki i homoadopcje. Wtedy byliby zadowoleni. To jest ideologia kompletnie bezduszna i odbieram to jako swoiste znieczulenie współczesnego świata, to, że człowiek już się nie liczy, liczy się tak naprawdę „ideolo”. Jednostka niczym, jednostka zerem – jak pisał Majakowski. To jest hasło bliskie panu charge d’affaires amerykańskiej ambasady i jego kolegom, którzy nie patrzą na to, co dzieje się konkretnie z ludźmi w Polsce, za to odzywa się w nich jakiś wewnętrzny instynkt dominacji, pragnienie mentalnego, ideologicznego skolonizowania krajów, które w swojej pysze i arogancji uważają za zacofane.
Potrzebna jest zdecydowana reakcja ze strony polskich władz?
Na to karygodne zachowanie ambasadorów powinno jak najszybciej zareagować MSZ. Nie mogą łamać wszelkich reguł dyplomacji. Polski ambasador w USA nie zachowuje się w ten sposób, gdyby się na to odważył, dostałby reprymendę od przełożonego. Niestety, oni czują się tutaj jak paniska na folwarku. Jest to bardzo nieprzyjemne i myślę, że Ameryka, która była przez długi czas krajem lubianym przez Polaków, jest już, niestety, coraz mniej lubianym – za sprawą samych Amerykanów, czy raczej amerykańskich polityków.
Czy w Pana ocenie można powiązać działania Bixa Aliu, który bardzo silnie angażuje się w polskie spory światopoglądowe, ideologiczne, ze zmianą władzy w USA? Była ambasador Georgette Mosbacher również to robiła, ale wydaje się, że jednak z mniejszym nasileniem
Rzeczywiście, obecny prezydent USA to przykład zupełnie skrajnego odchyłu lewicowego, co na pewno przerzuca się na jego służbę zagraniczną. Ale patrzę ogólnie na środowisko amerykańskie, gdzie indoktrynacja zaszła naprawdę głęboko. Panuje taki terror, przymus. Gdyby pan Bix Aliu tego nie zrobił, mógłby zostać odwołany, mieć złamaną karierę. Rozmawiałem z kilkoma dyplomatami amerykańskimi w różnych krajach świata, mówili mi, że muszą działać tak, a nie inaczej, w przeciwnym razie ich kariera zostanie zakończona. Tu nawet nie chodzi o jakiś odruch serca ze strony pana charge d’affaires, on po prostu musi tak robić. Obserwujemy zastraszanie, psychiczno-ideologiczny terror. To podobna sytuacja jak w czasach głębokiej komuny – „trzeba było” iść na ten pochód pierwszomajowy, „trzeba było” wywijać tym sztandarem. I tak samo pan Bix Aliu chodzi dzisiaj w „pochodzie pierwszomajowym” i wywija tą szturmówką, choć już nie czerwoną, tylko tęczową.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Źródło : Wpolityce.pl