KE wywiera presję na samorządy. Prof. Legutko: Grozi nam utrata niepodległości. Sprawa jest śmiertelnie poważna

„Stoimy przed sytuacją możliwej niemal całkowitej utraty niepodległości, ponieważ tak działa system europejski i zmiany, jakie są planowane, jeszcze bardziej to pogłębią. Wszelkie decyzje będą podejmowane poza nami, a nasza rola będzie tylko taka, żeby to popierać” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Ryszard Legutko, eurodeputowany PiS w kontekście trwających nacisków KE na polskie samorządy, aby wycofały się z uchwał chroniących rodzinę.

wPolityce.pl: Trwają naciski KE na samorządy w Polsce. Problemy ma m.in. Małopolska, której wstrzymuje się fundusze domagając się wycofania uchwał chroniących rodzinę. Jak sobie radzić z takimi naciskami KE, biorąc pod uwagę to, że one nie mają umocowań prawnych?

Prof. Ryszard Legutko: Niestety tutaj trzeba będzie podjąć decyzje w jedną, albo w drugą stronę. Albo nie będziemy się „kopać z koniem”, bo tak jak słusznie pani powiedziała, to jest kompletne bezprawie – nawet nie możemy udać się do sądu, czy rozstrzygać to prawnie, ponieważ to bezprawie jest we wszystkich instytucjach europejskich. Albo mówimy: nie damy się upokorzyć, bo rzeczywiście oni chcą upokorzyć tych, którzy tę uchwałę podjęli. Upokorzenie, że nie można nawet bronić rodziny, ponieważ to jest karalne – rodziny opartej na związku kobiety i mężczyzny.

Jak wiemy ks. prof. Oko został skazany przez niemiecki sąd na karę grzywny, a w ogóle grozi mu i więzienie. Obcujemy z taką rzeczywistością, z takim systemem, który chce Polskę i Polaków upokorzyć i jakbyśmy to powiedzieli tym językiem dawnym – chce nam zabrać duszę. Podobnie, jak system sowiecki. Musimy zatem podjąć decyzję, co będziemy robić. Konflikt musi być bardzo wyraźnie zarysowany.

Tylko że jeżeli ustąpimy i pójdziemy na jakikolwiek kompromis, spowoduje to lawinę dalszych prób wymuszeń.

Tak. Czeka nas przecież jeszcze sprawa tej tzw. zasady warunkowości, czyli z powodu oskarżeń wobec Polski, te pieniądze, które mają iść na odbudowę pocovidową mogą być wstrzymane – to też jest absolutna granda, ale na przykład PE bardzo brutalnie się tego domaga, żeby już to zrobić, żeby już Polsce zacząć odbierać fundusze. Sprawa ma trafić do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, ale obserwując orzeczenia TSUE pół grosza nie postawiłbym na to, że będzie to rozstrzygane w sprawiedliwy sposób. Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, bo działamy w systemie, gdzie reguły nie obowiązują, szaleje natomiast ideologia i chęć brutalnego narzucania swojej woli. Tu trzeba opracować jakąś strategię, dlatego że gdzieś można ustąpić, natomiast ustępowanie nie powinno stać się strategią wobec UE.

Proszę mnie nie pytać, jak te poszczególne samorządy powinny postąpić. One same powinny zdecydować. Ja bym jednak tak łatwo skóry nie oddał. Wyborcom można to wytłumaczyć. Można też zmobilizować część Polaków – niech wiedzą, z czym mają do czynienia. Często zbyt wielu Polaków ciągle jeszcze trzyma się tej wiary, że UE to jest jakiś klub dżentelmenów i ludzi ucywilizowanych. To jest nieprawda. Jak mówię, szaleje ideologia i coraz bardziej szerzy się bezprawie i brutalne narzucanie woli. Może to jest okazja, żeby jednak część Polaków zmobilizować i wyjaśnić, na czym to polega.

Wydaje się, że wchodzimy w rozgrywkę, w której stawką jest nasze być albo nie być.

Tak. Stoimy przed sytuacją możliwej niemal całkowitej utraty niepodległości, ponieważ tak działa system europejski i zmiany, jakie są planowane, jeszcze bardziej to pogłębią. Wszelkie decyzje będą podejmowane poza nami, a nasza rola będzie tylko taka, żeby to popierać. Tak jak kiedyś polski rząd popierał wszystko.

Teraz sytuacja się zaostrzyła, bo przez rozszerzanie tej kompetencji, ten system się tak wzmocni, że właściwie nic nie będzie można zrobić. Grozi nam więc tak naprawdę utrata niepodległości i mówię to całkiem poważnie.

Problem z Polską jest taki, że połowa Polaków, może trochę mniej, może trochę więcej, jest za tą utratą niepodległości – to jest stara tradycja, żeby się „oddać pod opiekę” jakiegoś mocnego, silniejszego protektora: króla Prus, imperatorowej, czy Napoleona, i sekundować całkowitej utracie suwerenności. Natomiast jest ta druga Polska, która tej niepodległości broni, a która musi się wzmocnić. Jeżeli w UE przejdzie na przykład system większościowy, wszystkie decyzje w Radzie będą podejmowane przez większość, to praktycznie jest koniec – nie jesteśmy w stanie niczego zrobić bez zgody silnych podmiotów, bez zgody instytucji unijnych i najsilniejszych państw. Tak to w praktyce wygląda. I niech nikt nie bajdurzy o tym, że można wynegocjować jakąś większość, żeby się przeciwstawić, bo nie da się takiej większości wynegocjować w obecnym układzie sił, w tym staniej, jaki jest. Sprawa jest śmiertelnie poważna.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Anna Wiejak

Źródło: Wpolityce.pl

Podziel się swoją opinią

Zapisz się do newslettera

Dołącz do naszej społeczności, aby być jednym z pierwszych informowanych o moich inicjatywach, projektach i działaniach w Parlamencie Europejskim - zapisz się teraz do newslettera!