Jourova chce dalej grillować Polskę i Węgry. Prof. Legutko: „Nie bądźmy naiwni. Dalej będzie trzeba się zmagać”

„Szansa jest, ale ja cały czas powtarzam, że mam mocno ograniczone zaufanie do instytucji europejskich, również do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej” – mówi w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl europoseł PiS prof. Ryszard Legutko o szansach na korzystny dla Polski i Węgier wyrok TSUE ws. mechanizmu warunkowości.

wPolityce.pl: Wiceszefowa KE Viera Jourova zapowiedziała wczoraj, że Bruksela niedługo „zajmie się Polską i Węgrami”. Czy jest pan zaskoczony tą deklaracją, w kontekście ustaleń niedawnego szczytu RE?

Prof. Ryszard Legutko: Nie jestem szczególnie zaskoczony. Wiadomo było, że będą próby dalszego grillowania Polski. Nawet mimo tego, że Ursula von der Leyen przyjęła konkluzje ostatniej Rady Europejskiej i Komisja musi się podporządkować. Ale to jest deklaracja ogólna, natomiast KE żyje m.in. z tego, żeby Polskę i Węgry grillować. Te próby będą czynione. Myślę, że nie będą one miały już takiej mocy jak przed ustaleniami Rady, ale nie bądźmy naiwni. Dalej będzie trzeba się zmagać.

A skąd taki upór pani Jourovej?

Jeśli chodzi o samą panią komisarz Jourovą, to właściwie to jest jej portfolio. Poza tym nie ma nic więcej do roboty. Pani Jourova dodatkowo – jak by to powiedzieć delikatnie, żeby nie obrazić – nie jest najbardziej inteligentną osobą na świecie. Ona też nie do końca łapie te wszystkie prawne kwestie i trochę działa na zasadzie konia dorożkarskiego – ma się tym zajmować i to będzie dalej robić. Pamiętajmy też, że pani Jourova jest Czeszką. Została wysłana do Komisji przez pana premiera Babisza. Rząd czeski również nie jest dobrze widziany przez Komisję i ten wzmożony ogień, który pani Jourova kieruje na Polskę i Węgry, trochę też odciąga uwagę od ewentualnych problemów czeskiego rządu. Na to też trzeba tak patrzeć.

Czy jest szansa, że wyrok TSUE ws. mechanizmu warunkowości może być po myśli Polski i Węgier?

Szansa jest, ale ja cały czas powtarzam, że mam mocno ograniczone zaufanie do instytucji europejskich, również do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Prawnicy mają to do siebie – i zawsze mieli, od początku świata, odkąd istnieli – że robią różne wygibasy przepisami. Człowiek czyta coś i później okazuje się, że to zdanie znaczy zupełnie co innego. Weźmy sprawę Izby Dyscyplinarnej SN. Przecież TSUE powinien się od tego odczepić, bo sprawy związane z sądami nie podpadają pod jego jurysdykcję. Tymczasem oni nękają tę naszą Izbę Dyscyplinarną w oparciu o art. 19 Traktatu o Unii Europejskiej, który mówi, że „państwa członkowskie ustanawiają środki zaskarżenia niezbędne do zapewnienia skutecznej ochrony sądowej w dziedzinach objętych prawem Unii”. I to ma być to zabezpieczenie skutecznej ochrony sądowej – pada taka fraza. Ale ten artykuł mówi o czymś zupełnie innym. Mówi o stosowaniu prawa unijnego, natomiast oni wyciągnęli tę frazę i w oparciu o to, co jest kompletnym sofizmatem, uczepili się naszej Izby Dyscyplinarnej. Mimo więc, że ten mechanizm praworządności, w sposób ewidentny, łamie przynajmniej dwa artykuły i dwie zasady, co zostało stwierdzone w opiniach prawnych służb prawnych Rady Unii Europejskiej w roku 2014 i 2018 – to bardzo surowe opinie na temat tego mechanizmu – to ja jednak nie stawiałbym swojej głowy, reputacji i majątku, że taki wyrok będzie. Chociaż, jak mówię, jest to ewidentny gwałt na dwóch artykułach Traktatu o Unii Europejskiej.

Not. kb

Podziel się swoją opinią

Zapisz się do newslettera

Dołącz do naszej społeczności, aby być jednym z pierwszych informowanych o moich inicjatywach, projektach i działaniach w Parlamencie Europejskim - zapisz się teraz do newslettera!