Plan w sprawie Europejskiego Zielonego Ładu dostał poparcie grup politycznych zrzeszających zdecydowaną większość europosłów. PiS pyta, czy KE sama rozumie jak radykalnie plan ten wpłynie na gospodarki, zwłaszcza państw Europy Środkowej.
Eurodeputowani debatowali na nadzwyczajnej sesji nad przedstawionym w środę przez Komisję Europejską zarysem Europejskiego Zielonego Ładu. Na razie nie są to propozycje legislacyjne, ale harmonogram, który zakłada m.in. podwyższenie celu klimatycznego UE na 2030 rok i dojście do neutralności klimatycznej do połowy tego stulecia.
Ostrożne poparcie dla nowych ambicji wyraziła centroprawicowa Europejska Partia Ludowa. O tym, że dla tej frakcji, której trzon stanowią Niemcy z CDU/CSU to problematyczna kwestia świadczyć może fakt, że stanowiska w PE nie przedstawiał szef tej grupy politycznej, wywodzący się z wysoko uprzemysłowionej Bawarii Manfred Weber, a holenderka Esther de Lange.
Dla EPL jest jasne, że ambitna polityka klimatyczna i inteligenta polityka przemysłowa muszą iść razem. Zielony Ład, bez dobrego ładu dla naszych przemysłów nie przyniesie zmiany, na jaką czekamy
– wskazywała de Lange.
Chadecy po wyborach do Parlamentu Europejskiego, które w zachodniej Europe przyniosły falę popularności Zielonych, przejęli część ich haseł. Cały czas muszą jednak pamiętać o swoich tradycyjnych wyborcach, dla których miejsca pracy w przemyśle są kluczowe.
Potrzebujemy takich samych warunków gry na całym świecie. (…) Zgodziliśmy się na kierunek, w którym zmierzamy, podzielamy ambicje, ale praca dotycząca tego jak dotrzemy do celu dopiero się zaczyna
— podkreślała holenderska eurodeputowana.
Bardziej entuzjastycznie o planie KE wypowiadała się szefowa frakcji Socjalistów i Demokratów Iratxe Garcia, która podkreślała, że potrzebna jest całkowita zmiana paradygmatu, aby pogrzebać paliwa kopalne i osiągnąć neutralność klimatyczną w Europie do 2050 roku.
Ta zmiana paradygmatu musi opierać się na trzech filarach: działania w dziedzinie klimatu, w tym pierwszego europejskiego prawa klimatycznego zapewniającego neutralność pod względem emisji CO2; zdecydowanych środków społecznych w celu zapewnienia sprawiedliwej transformacji i zmniejszenia nierówności; bodźca gospodarczego, który wymaga dodatkowych 260 miliardów euro rocznie na zielone inwestycje
— wyliczała Garcia.
Najbardziej zadowoleni byli Zieloni, którzy w PE nie kryli satysfakcji, że KE Ursuli von der Leyen uczyniła walkę ze zmianami klimatycznymi swoim priorytetem.
Współprzewodniczący Zielonych Philippe Lamberts mówił, że wiarygodność Zielonego Ładu będzie mierzona na podstawie czterech kryteriów: jego skuteczności w ograniczaniu globalnego ocieplenia do 1,5 stopnia Celsjusza, wkładu w zmniejszanie nierówności społecznych, zdolności do zastąpienia „modelu neoliberalnego modelem zrównoważonego rozwoju” i wreszcie tego by zmiany służyły społeczeństwu.
Rządy UE muszą teraz pójść za Parlamentem Europejskim i uzgodnić ambitne cele klimatyczne na szczycie w tym tygodniu (…) Unia Europejska musi stać się neutralna dla klimatu do 2040 roku i ograniczyć emisję gazów cieplarnianych o 65 proc. do 2030 roku. Zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. po prostu nie wystarczy
— przekonywał Lamberts.
Wypowiadający się w imieniu Europejskich Konserwatystów i Reformatorów europoseł Ryszard Legutko (PiS) mówił, że jego ugrupowanie miało nadzieję, że nowa KE będzie bardziej ostrożna niż poprzednia i będzie działać wspólnie z krajami członkowskimi.
Jego zdaniem przedstawiona strategia przynosi więcej pytań niż daje odpowiedzi.
Czy nowe cele Komisji dotyczące klimatu są wiarygodne? Czy są osiągalne? Jaki to będzie miało wpływ na nasze branże? (…) W jaki sposób nowa Komisja, w ciągu dziesięciu dni od objęcia urzędu, była w stanie w pełni zrozumieć, jak radykalnie mogą zmienić się nasze gospodarki w wyniku Europejskiego Zielonego Ładu?
— pytał Legutko.
W stanowisku przyjętym w odpowiedzi na przedstawiony w środę przez Komisje Europejską plan Europejskiego Zielonego Ładu eurodeputowani Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego przekonują, że osiągnięcie celu neutralności klimatycznej będzie w dużej mierze uzależnione od wsparcia dla najbardziej potrzebujących państw, które musi wynegocjować polski rząd.
Polscy posłowie do PE Europejskiej Partii Ludowej proponowali i nadal będą proponować konkretne rozwiązania zmierzające do osiągnięcia tych celów, jak np.: Europejski Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, wykorzystanie środków brytyjskich, ochrona i wsparcie energochłonnych gałęzi gospodarki oraz ciepłownictwa systemowego
— czytamy w oświadczeniu.
Eurodeputowani PO i PSL podkreślili, że to obecny rząd zgodził się w 2015 roku na zobowiązania globalnego porozumienia paryskiego, które wyzywają do osiągnięcia neutralności klimatycznej.
Uważamy, że droga do osiągnięcia tego celu, w tym wyznaczenia celów pośrednich (np. na 2030 i 2040 rok) musi brać pod uwagę specyfikę poszczególnych państw
— zaznaczyli.
Platforma i PSL opowiedziały się za globalnymi rozwiązaniami, tak aby energochłonne firmy nie przenosiły produkcji poza Unię Europejską (tzw. carbon leakage).
Jeśli chcemy do tego podejść na serio, to potrzebujemy odpowiednich, europejskich ambicji redukcji CO2, realnych okresów na ich wdrożenie i zabezpieczenia wystarczającego finansowania, które to umożliwi
— podkreślono w stanowisku.
Platforma i PSL opowiedziały się za globalnymi rozwiązaniami, tak aby energochłonne firmy nie przenosiły produkcji poza Unię Europejską (tzw. carbon leakage).
Jeśli chcemy do tego podejść na serio, to potrzebujemy odpowiednich, europejskich ambicji redukcji CO2, realnych okresów na ich wdrożenie i zabezpieczenia wystarczającego finansowania, które to umożliwi
— podkreślono w stanowisku.
Eurodeputowani zaznaczyli, że „trwałość przemian wymaga, by koszty nie były przerzucane na najuboższych, bo to zrodzi opór, jak w przypadku ruchu żółtych kamizelek, który z Francji dziś rozlewa się na inne państwa Unii”.
Opór społeczny to ryzyko zatrzymania, a nawet odwrócenia przemian
— ostrzegli.
Zdaniem polityków PO i PSL gospodarka unijna skorzysta w ogólnym rozrachunku na Europejskim Zielonym Ładzie, jednak energetyka i przemysł powinny mieć czas i środki na zmianę, aby pod presją czasu nie przenosić produkcji kilka kilometrów od granic UE, tylko po to by wywołać złudzenie redukcji CO2.
Emisje wypchnięte poza UE to emisje nieograniczane standardami UE, do których trzeba doliczyć emisje potrzebne na transport na nasz rynek
— wskazali europosłowie.
W tym kontekście Platforma i PSL opowiedziały się za wprowadzeniem cła węglowego na granicach UE, proporcjonalnego do obciążeń nakładanych na europejskie przedsiębiorstwa.
Mechanizm ten z jednej strony będzie wyrównywał warunki konkurencyjności europejskiego przemysłu na terenie UE, z drugiej strony będzie elementem nacisku na pozostałe gospodarki światowe, by one również podjęły wysiłki w celu obniżenia emisji gazów cieplarnianych
— zaznaczono w stanowisku ugrupowań.
Polscy dyplomaci informują, że zaproponowany w środę Europejski Zielony Ład rodzi wiele pytań, szczególnie jeśli chodzi o finansowanie transformacji energetycznej. Polska i kraje regionu obawiają się, że będzie to oznaczało równoległe cięcia w budżecie na spójność i rolnictwo.
Dla Polski i krajów regionu ważna jest odpowiedź na pytanie, ile będzie kosztowała transformacja gospodarki w kierunku neutralności klimatycznej i skąd wziąć na nią środki. Odpowiedzi nie dostarczył zarekomendowany w środę przez Komisję Europejską projekt Europejskiego Zielonego Ładu. Komisja chce, aby transformacja w krajach i sektorach gospodarki, które są szczególnie uzależnione od paliw kopalnych, finansowana była ze specjalnego funduszu w ramach Mechanizmu Sprawiedliwej Transformacji.
Wiadomo, że mechanizm i fundusz mają być zasilane m.in. środkami unijnego Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI) oraz pochodzącymi z wolnego rynku dodatkowymi miliardami euro na inwestycje w zielone technologie. W tym kontekście pada też suma 100 mld euro na budżet unijny na lata 2021-2027, chociaż kraje członkowskie nie doszły jeszcze do porozumienia co do kształtu przyszłego budżetu UE. Szczegóły dotyczące Mechanizmu Sprawiedliwej Transformacji Komisja ma przedstawić na początku 2020 roku.
Polscy dyplomaci obawiają się, że fundusz zostanie zasilony środkami pochodzącymi z cięć środków przeznaczonych w przyszłym budżecie unijnym na rolnictwo i politykę spójności.
Idea Mechanizmu Sprawiedliwej Transformacji nam się podoba. (…) Musimy jednak znać szczegóły, jak miałoby to funkcjonować. Jeśli chodzi o EBI, to wiemy, że środki z tego banku maja trafiać do małych i średnich przedsiębiorstw, a absorpcja środków przez małe i średnie firmy w naszym regionie nie wygląda zbyt dobrze. Poza tym jest kwestia polityki Europejskiego Banku Inwestycyjnego i rezygnacja z finansowania gazu. Nie chcemy, aby ciężar transformacji odbywał się kosztem polityki spójności i rolnictwa. Niestety, obecnie wygląda na to, że większość środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji pochodziłoby z przesunięcia środków z tych polityk
— poinformował polski dyplomata.
Sytuacja jest trudna, bo wiele państw uzależnia podjęcie jakiekolwiek decyzji od wieloletnich ram finansowych
— dodał, wyjaśniając dlaczego Polska chce poznać szczegóły planu Komisji Europejskiej.
mly/PAP